Woda toaletowa DKNY pure...zapach, który najpierw strasznie polubiłam, potem porzuciłam, żeby ostatecznie zużyć przez wakacje. Przyznam, że nie jest to zapach, do którego wrócę, głównie dlatego, że był dość ciężki jednak w taki jakiś "cierpki" sposób.
Płyn do demakijażu Eveline- myślę, że wkrótce skrobnę o nim osobną notkę, gdyż faktycznie jest tego wart. Nie szczypie, nie podrażnia, nie zostawiał tłustej warstwy a przy tym całkiem przyzwoicie zmywał. Miał swoje wady, miedzy innymi irytująca pompkę!
Pianka do mycia twarzy Pharmaceris A, bardzo udany produkt, idealny dla wszystkich z wrażliwą czy trądzikową cerą. Pianka ładnie usuwa zanieczyszczenia, domywa makijaż a przy tym jest bardzo delikatna. Jedyny minus to niestety wydajność.
Krem nawilżająco-matujacy; Ziaja 25+ o którym kompletnie zapomniałam ;) Swego czasu czytałam o nim wiele pozytywnych recenzji...miał być szał a wyszedł dość pokaźny średniak. Po pierwsze, nie zauważyłam działania matującego. Krem miał dość dziwny, chemiczny zapach, który chyba średnio mi odpowiadał. Konsystencja również jak na mój gust dyskusyjna, niby dość rzadka, mało lepiąca- więc powinno być przyjemnie-tu moje zdziwienie bo raczej nie było. Krem zostawiał na mojej twarzy jakąś taką dziwną, troszkę świecącą powłoczkę. Zdecydowanym plusem jest cena, która nie przekracza 10 zł, produkt nie spowodował u mnie żadnego wysypu czy zapychania porów. Mimo wszystko, warto wypróbować.
KremIdealny Złoty; Krem zużyła moja mama, która bardzo go sobie chwaliła, głównie za świetną konsystencję, wydajność, bajeczny zapach i równie dobre działanie. Pełna recenzja
<TU>
Żel pod prysznic On Line Harmony z olejkiem arganowym; bardzo przyjemny i wydajny produkt za jedyne 7 zł. Zapach był wyjątkowo udany, mimo, że słodki to jednak jakoś tak przyjemnie otulający. Dokładna recenzję możecie poczytać
<TU>
Antyperspirant Garnier mineral UltraDry; jedyne co mi się w nim podobało to zapach. Jakoś nie przepadam za dezodorantami Garniera bo jak na mój gust mają z ochroną niewiele wspólnego ;)
Krem do stóp relaksujacy, przeciw obrzękom Green Pharmacy;bubel jakich mało! Absolutnie mi nie odpowiadał,nie relaksował, nie nawilżał, powiem więcej miałam wrażenie, że wysuszał mi stopy. Szkoda pieniędzy.
Maskary;
L'oreal Volume Million Lashes- świetna maskara, pięknie rozczesywał, wydłużał i pogrubiał. Zdecydowanie wart każdej złotówki...a trzeba ich wydać troszkę bo około 40 zł co można uznać za minus ;)
Inglot w kolorze brązowym; niestety ale po tej maskarze nie zapałałam miłością do Inglota. Początkowo tusz rozdzielał i wydłużał całkiem dobrze, jednak po jakimś miesiącu używania zauważyłam, że zaczął robić grudki i strasznie się kruszyć.
Essence multi action, świetna maskara za około 10 zł; dobrze rozczesywała i wydłużała, jednak dość szybko zaczęły mnie po niej szczypać oczy.
Clinique High Impact próbka; bardzo udany tusz jednak 80 zł za produkt pełnowymiarowy to dla mnie za dużo. Maskara bardzo dobrze rozdzielała, dług pozostała "świeża", nie kruszyła się ani nie wywoływała u mnie żadnych reakcji alergicznych.