Wiele razy powtarzałam, że nie boje się SLS/ SLES w szamponach do włosów. Stanowiska nie zmieniam, nie o to chodzi. Chciałam się przekonać, czy faktycznie czuć jakąś różnicę w stanie/ kondycji włosów , gdy stosuje się produkty, które owego składnika nie zawierają. Dzięki uprzejmości firmy BingoSpa miałam możliwość przekonać się na własnej skórze jak to jest. Gdy zobaczyłam w ofercie "do testów" morelowy szampon do włosów bez SLS postanowiłam- to ta chwila ;)
Szampon zamknięty jest w małej, odkręcanej (co nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem) buteleczce...przyznam, że trochę mnie to rozbawiło, gdyż relacja ceny do objętości jest...do przemilczenia. Za szampon o pojemności 100 ml płacimy 12 zł. Dużo, mało- oceńcie same, ja jakoś nigdy nie byłam przekonana do wydawania znacznych pieniędzy na szampony. Nawiązują do opakowania, muszę powiedzieć, że dużym minusem jest ogromny otwór, przez który dozujemy szampon.
Produkt BingoSpa ma bardzo przyjemny zapach, w którym nie wyczułam "chemicznych" nut. Utrzymuje się on na włosach przez pewien czas, co jest akurat przyjemne. Konsystencja jest przyzwoita, raczej rzadka i niestety szampon ma tendencje do "płynięcia" przez palce. W kwestii pienienia się, produkt całkowicie mnie zaskoczył, gdyż szłam pod prysznic z nastawieniem braku jakiejkolwiek piany a tu bum. Gdybym nie wiedziała czym myje głowę to chyba nigdy w życiu bym nie zgadła, że był to szampon bez SLS ponieważ pienił się wspaniale a to zapewne za sprawą związku, który znajdziemy na początku składu (Lauramidopropyl betaine). Jest to substancja należąca do amfoterycznych środków powierzchniowo czynnych, czyli w zależności od pH ma charakter kwasowy lub zasadowy. Nie jest toksyczna, jednak jak wszystkie związki chemiczne w zbyt dużych dawkach może powodować alergie kontaktowe...czyli poniekąd zamienił stryjek, siekierkę na kijek ;)
Działanie...powiem tak- swoją podstawową funkcję spełnił- oczyścił włosy. Skóry głowy nie podrażnił, jednak ja nie mam do takich zachowań tendencji. Duży plus za zawartość oleju z pestek moreli, arganowego i migdałowego. Na moje kłaczki podziałały (chyba) przyzwoicie, gdyż włosy ładnie się błyszczały. Tu kończą się zalety. Szampon okropnie splatał włosy, masakra, miałam taki "flashback" do przeszłości gdy miałam włosy do pasa i bez odżywki nie szło ich rozczesać. Jeszcze wilgotne włosy dawały wrażenie szorstkawych (?), bynajmniej dziwnych w dotyku. Ciężko poddawały się stylizacji a po wysuszeniu jakoś opornie się układały...a raczej nie chciały się układać. Owszem, po wysuszeniu były miękkie...jednak jakoś dziwnie sianowete.
Szampon bez SLS/SLES wypróbowałam, jednak nie odnalazłam w nim "tego czegoś", na pewno nie za taką cenę. Nie twierdzę, że jest zły, ot taki przeciętniak, który nie wywołał u mnie przypływu entuzjazmu. Ciekawość zaspokoiłam, mogę "odfajkować" w notesiku ;)
Szampon bez SLS/SLES wypróbowałam, jednak nie odnalazłam w nim "tego czegoś", na pewno nie za taką cenę. Nie twierdzę, że jest zły, ot taki przeciętniak, który nie wywołał u mnie przypływu entuzjazmu. Ciekawość zaspokoiłam, mogę "odfajkować" w notesiku ;)
U mnie aż tak włosów nie plątał, ale to może dlatego, że dokładnie je rozczesywałam przed myciem. U mnie sprawdził się nieźle, aczkolwiek ten otwór mógłby być bardziej przemyślany i dużo mniejszy :)
OdpowiedzUsuńJa mam stosunkowo krótkie, proste włosy i mimo tego i tak robił mi jeden wielki kołtun :/
UsuńNo niestety ale ja na takie szampony, które plączą włosy jestem "uczulona":<
OdpowiedzUsuńMam włosy do pupy prawie i weź to rozczesuj potem..
Poza tym cena do objętości(i do tego ile ja szamponu muszę na moje włosy użyć) mnie troszkę powaliła:)
Czytam drugą recenzje o nim i kolejna na temat plątania włosów :( a szkoda . I ten słoiczek - wygląda ja syrop :P
OdpowiedzUsuńMój K. gdy zobaczył szampon zapytał co to za syropik przywiozłam ;)
UsuńNie cierpię, gdy szampon plącze włosy ;/
OdpowiedzUsuńtak jak i ja :/
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził, miałam przyjemność testować inne ich kosmetyki i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to te szampony są za drogie, lubie Bingo, ale przegieli troche...
OdpowiedzUsuńNo ze względu na cenę i ja bym się kolejny raz nie zdecydowała
UsuńJa używam Babydream z Rossmanna i to jest moje wybawienie z łupieżu. Do tej pory co raz robił mi się na głowie, a odkąd mam Baby wszystko przeszło jak ręką odjął! Polecam takie próby jeśli ktoś ma problemy ze skórą głowy. W innym wypadku chyba nie.
OdpowiedzUsuńWiesz ja póki co nie miałam problemów ze skóra głowy czy łupieżem, tak jak pisałam byłam ciekawa szamponu bez SLS.
Usuńmoże to dziwne, ale moja skóra głowy nienawidzi szamponów bez slsów :D strasznie mnie wtedy swędzi, gdy dłużnej taki szampon poużywam :PP
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, jakoś nie polubiłam się z tym szamponem
UsuńJa jakoś nie przekonałam się do tych szamponów, wolę te z slsami :)
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwowanych :)
Tak jak i ja ;)
UsuńSkoro plącze to zupełnie nie dla mnie:/
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego szamponu :)
OdpowiedzUsuńOjjj za to plątanie włosów i cenę już mi się go odechciało :(
OdpowiedzUsuńNie miałam. Jedynie z BingoSpa używałam masek do włosów.
OdpowiedzUsuńAle obecnie nie myślę o tego typu szamponach.
Odkąd chodzę na basen - stosuję silikony.
I do ich zmycia potrzebny mi szampon z SLS, dlatego ostatnio częściej u mnie na głowie ląduje szampon Barwa ziołowa rozcieńczony wodą, niż np. BD.
A ja i tak chciałabym go spróbować, i jeszcze ten olej z pestek moreli. Fajnie! :D
OdpowiedzUsuńLubię Bingo za smarowidła do ciała :) Produkty do włosów mają raczej średnie.
OdpowiedzUsuńProduktów do ciała nie próbowałam a szamponom już podziękuję :/
Usuńpo próbach mycia włosów bez SLS, po kilku miesiącach testów przyznaję, że jedank moje włosy wolę SLS/SLES - no cóż zrobić1:)))))
OdpowiedzUsuńJakoś właśnie nie jestem do niego przekonana :/
OdpowiedzUsuńHmm kiedyś chiałam go wypróbować, jednak nasłuchałam się dość niepochlebnych opinii o nim chyba se go odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuń