7/10/2018

KOSMETYKI W CIĄŻY || CZEGO UŻYWAM W PIELĘGNACJI CIAŁA

Patrząc z perspektywy początku ósmego miesiąca, widzę, że moja ciążowa kosmetyczka nie różni się znacząco od tej sprzed ciąży. Jest jednak kilka produktów, w które w tym jakże wyjątkowym czasie, postanowiłam się zaopatrzyć. Mowa będzie dziś o produktach pielęgnacyjnych, bo jak wiadomo, ciąża oprócz ogromnej radości, niesie ze sobą pewną dozę niepewności i obaw, również o nasze ciało.

Dobry balsam a może geny?

Nikogo nie zdziwi fakt, że bardzo ważna stała się dla mnie pielęgnacja skóry, zarówno twarzy jak i ciała. O ile wcześniej, nie przykładałam się do regularnego balsamowania i natłuszczania ciała, tak teraz jest to obowiązkowy punkt mojej wieczornej pielęgnacji. Zacznę od tego, że póki co, mój brzuszek nie jest jeszcze pokaźnych rozmiarów. Czy tak będzie do końca, czas pokarze. Póki co, stawiam na nawilżanie, natłuszczanie i przeciwdziałanie potencjalnym rozstępom. Od siebie dodam również, że akurat do tego tematu udało mi się podejść, raczej zdroworozsądkowo. Z licznych szkoleń wyniosłam jedno, jeśli macie tendencję, za dużo i za szybko przytyjecie, rozstępy się pojawią i żaden krem/olejek tego nie powstrzyma. Co więc możemy zrobić? Odpowiedź jest prosta, zminimalizować ich intensywność, dobrze przygotować skórę, przez co potencjalne rozstępy będą np. mniejsze czy płytsze. Może zdarzyć się również tak, że dzięki dobremu przygotowaniu skóry w połączeniu z Waszymi genami, nieestetyczne pęknięcia wcale się nie pojawią. Warto również wspomnieć, że elastyczna, nawilżana skóra szybciej "wraca do formy", niż ta wysuszona i zaniedbana.

Duo prysznicem, czyli ulubiony żel + peeling

Odkąd zaszłam w ciążę, zrezygnowałam z długich, gorących kąpieli. Raz, że jest to zalecenie ginekologów, dwa, było mi za gorąco i za duszno. Taka zmiana. Godzinną kąpiel, zamieniłam na stosunkowo szybki prysznic. Staram się nie używać bardzo, bardzo gorącej wody, jednak nie  zawsze trzymam się tej zasady, czasem mam po prostu na prysznic w takiej formie ochotę. Oprócz ulubionego, delikatnego żelu, zaczęłam regularnie peelingować ciało. Od kilku miesięcy, moimi ulubieńcami są peelingi z Ziaji, aktualnie wykańczam jeszcze zapasy z zimowych edycji.


Peeling wspaniale pachnie i myślę, że ten zapach długo mi się nie znudzi. Drobiny cukru mają odpowiednią wielkość, są wyczuwalne, dobrze ścierają zrogowaciały, martwy naskórek. Dodatkowo peeling zostawia lekką, natłuszczającą warstwę, niektórych może to irytować, natomiast mnie odpowiada. Po zabiegu, skóra jest miękka i nawilżona a po skończonym prysznicu, skóra nie jest od razu przesuszona czy szczypiąca.

Nawilżanie, natłuszczanie i regeneracja



Stałym punktem, w mojej ciążowej pielęgnacji ciała, są rożnego rodzaju preparaty nawilżające i natłuszczające. Brzmi górnolotnie, ale chodzi mi o balsamy/ kremy do ciała. Początkowo zaopatrzyłam się w produkt dedykowany typowo kobietom w ciąży. Mowa o balsamie firmy Palmers, niestety, jego zapach skutecznie mnie odstrasza. O ile kiedyś uwielbiałam tą słodką woń, tak w ciąży nie jestem w stanie jej znieść. Miałam nadzieje, że wstręt minie w drugim trymestrze, jednak póki co nic się nie zmienia. Szkoda, bo skład i opinie ma rewelacyjne. Produkt bazuje na  naturalnych olejach i masłach, ma bardzo dobrą konsystencję, nie jest zbyt lejący ani za gęsty, dobrze nawilża i optymalnie natłuszcza. Niestety, zapach, który jak na złość utrzymuje się długo, zupełnie mi nie odpowiada. Przed zakupem sprawdźcie zapach, jeśli nie będzie Was drażnił- śmiało- zakup polecam!

Kolejnym zakupem był krem przeciwdziałający pojawianiu się rozstępów z Ziaji i tu producent już pomyślał o delikatnych noskach przyszłych mam. Krem ma bardzo przyjemną, leciutką konsystencję, ekspresowo się wchłania a jego zapach jest tak delikatny, że możecie kupować go w ciemno. Krem rekomendowany jest od 4 miesiąca ciąży. Wady? Jak dla mnie jest mało treściwy, nawilża, jednak słabo natłuszcza a moje ciało czasem potrzebuje właśnie mocniejszej regeneracji. Lubię go, jednak nie jest on dla mnie wystarczający.


Jakiś czas temu, skusiłam się na produkty Organique, nawilżające masło do ciała: Body Velvet Butter w wersji blossom essence oraz balsam z masłem Shea grecki. Są to dwa produkty do ciała, jednak o kompletnie innej formule i konsystencji. Pierwsze, lżejsze, aczkolwiek i tak dość treściwe, jest moim bezapelacyjnym faworytem. Sięgam po nie najczęściej. Masło ma piękny zapach, delikatny, kwiatowy, wiosenny jednak nie nachalny. Jego aksamitna konsystencja sprawia, że aplikacja jest szybką i doprawdy, niezwykłą przyjemnością. Masło wchłania się dość sprawnie, nie zostawia nieprzyjemnej, lepkiej warstwy a jedynie aksamitny woal. Jest bardzo nawilżające, otulające i dostatecznie regenerujące.


Drugi produkt, a tak właściwie, odżywczy balsam do ciała,  greckie winogrona, urzekł mnie jeszcze piękniejszym zapachem! Jego konsystencja jest wyjątkowo gęsta, a to za sprawą bardzo dużej zawartości masła Shea. Pod wpływem temperatury, ciepła dłoni, masło mięknie, zamienia się w coś w stylu pięknie pachnącego olejku. Balsam natychmiastowo nawilża, odżywia i wyjątkowo mocno regeneruje skórę. Poprawia elastyczność i wzmacnia naturalną barierę lipidową. Oprócz masła Shea, balsam zawiera również olejek z winogron, awokado oraz sojowy, takie połączenie sprawia, że nie jest to produkt lekki. Na skórze zostawia warstwę, którą ja uważam za przyjemną. Aplikuję go kilka razy w tygodniu, zawsze na wieczór, dzięki czemu rano budzę się ze skórą gładką niczym u niemowlaczka, którego niebawem zobaczę.



Moim, stosunkowo, najnowszym nabytkiem jest masło do ciała z The Body Shop o bajecznym brzoskwiniowym zapachu. Produkt, jak dla mnie, jest rewelacyjny. Konsystencja jest dość bogata, cudowanie maślana, jednak nie przesadnie tłusta. Masło, jak można się domyślać, zostawia na skórze delikatny, ochronny film, który otula i daje niewyobrażalne uczucie komfortu. Co do samego działania, osobiście jestem bardzo zadowolona, skóra jest dobrze nawilżona i w odpowiednim stopniu natłuszczona. Produkt fajnie uelastycznia i odżywia, tak na prawdę, stosuję je nie tylko na brzuch ale, że tak powiem, lecę po całości ;) Na koniec dodam, że zapach jest obłędny!


Wiem, że dużo kobiet, nie chcąc pisać, że większość, stawia podczas ciąży na olejki i nie wyobraża sobie innego postępowania. Powiem tak, nie oceniajmy. Najważniejsze żeby dobrać pielęgnację w taki sposób, aby przede wszystkim, sprawiała Wam przyjemność. Osobiście nie lubię olejków/oliwek, wiele razy do nich podchodziłam i za każdym razem mnie irytowały, dlatego stwierdziłam, że w ciąży nie będę na siłę się męczyć. Możliwe, że nie trafiłam nigdy na dobry olejek/oliwkę. Myślę, że wyjątkowo treściwy balsam z Organique, póki co, jest wystarczający.


Dajcie znać co myślicie o takiej pielęgnacji. Jestem ciekawa jak sprawa wygląda/ wyglądała u Was, na co Wy stawiacie/stawiałyście podczas ciąży?

3 komentarze:

  1. O matko kochana zakochałam się w tym zegarku. Genialny!

    www.natalia-i-jej-świat.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie jeszcze do ciazy ogromnie daleka droga, ale post przydatny, moze kiedys do niego wróce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja stosowałam naturalne oleje, masło shea i kakaowe :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam bardzo serdecznie za odwiedzenie mojego bloga!

Zawsze czytam pozostawione przez Was komentarze i staram się na nie odpisywać.
Bardzo cieszy mnie, gdy widzę, że zostawiacie po sobie ślad, daje mi to możliwość poznania Was i odwiedzenia Waszych blogów :)
Pozdrawiam A.

Copyright © 2017 AnnaBlog