2/27/2014
Hity&Kity; styczeń/luty 2014
Początek roku nie był dla mnie zbyt łaskawy. Nie ukrywam, że zaniedbałam nico blogowe obowiązki ale musicie mi wybaczyć. Mam nadzieje, że teraz mój nastrój będzie miał tendencje wzrostową ;) W chwili przypływu weny postanowiłam utworzyć post- jeśli uda mi się być systematyczną- może zrobi się z tego cykl postów ;) Hity&Kity, czyli wszystko to co mnie zachwyciło i zniesmaczyło w minionych miesiącach.
LA ROCHE-POSAY; Nutritic intense riche
Ośmielam się stwierdzić, że był to najlepszy zakup roku 2013! Początkowo kupiłam go z myślą o zimie, jednak jak była zima tej zimy każda wie ;) Nutritic intense Riche jest produktem dedykowanym osobom z cerą suchą, przesuszoną czynnikami zewnętrznymi czy odwodnioną...tyle teorii. Jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do suchych skórek i Nutritic intense Riche jest najlepszym kremem jaki miałam przyjemność stosować! Zero przetłuszczania się czy wzmagania produkcji sebum, skończyły się odwieczne problemy z suchymi skórkami- mimo iż obecnie stosuję Skinoren, moja buzia jest ładnie napięta i odżywiona. Krem idealnie współgra z podkładem, wchłania się szybko a przy tym nie zostawia żadnej tłustej/lepkiej/irytującej warstwy. Dodam również, że jest to produkt bardzo wydajny, o bajeczny zapachu...i nie zawierający parafiny :)
LA ROCHE-POSAY; Lipikar Xerand
Bardzo udany krem do rąk, nawilża, odżywia i przynosi ewidentne ukojenie i komfort nawet najbardziej przesuszonym dłoniom. Lipikar Xerand jest polecany również jako krem dla narciarzy, jeśli jesteście typem kobiet, które zimą/jesienią przypominają sobie o nałożeniu kremu do rąk np. w autobusie- możecie robić to bez obawy, że popękają wam naczynka ;) Krem oparty jest na składnikach lipidowych, które chronią, odżywiają i uzupełniają naturalną barierę skóry. Lubię go za (wbrew pozorom) lekką formułę, działanie i efekty jakie dzięki niemu uzyskałam. Minus? Dyskusyjny zapach, jednym się podoba innym nieco mniej- ja należę do tej drugiej grupy i uważam, że producent powinien nieco zmienić nuty zapachowe.
tusz do rzęs MaxFactor 2000 CALORIE
Pierwszy raz kupiłam go kilka ładnych lat temu...i od tej pory cyklicznie do niego powracam. Udana szczoteczka, która ładnie rozdziela i nie skleja rzęs. Dobrze mi się nią manewruje, potrafię pomalować nawet najmniejsze rzęski w kącikach oczu. Tusz nie tworzy grudek- a jeśli nawet mu się to zdarzy- łatwo taką grudeczkę wyczesać. Kolejny plus to przyjemna formuła- tusz długo pozostaje świeży, nie osypuje się i co najważniejsze- nie szczypie mnie w oczy.
róż do policzków w sztyfcie; IsaDora TWIST-UP; nr. 80 Spring in Paris
Absolutna bomba ostatnich tygodni! Róż gości na moich polikach praktycznie każdego dnia. Po pierwsze róż ma piękny kolor- słodki, soczysty, cukierkowy róż! 100% cukrzycy ;) Produkt marki IsaDora świetnie się rozciera, idealnie wtapia i współgra z podkładem. Jest dobrze napigmentowany co korzystnie przekłada się na wydajność. Na pochwalę zasługuje również jego trwałość- wytrzymuje na polikach cały dzień. Polecam wszystkim!
Pomadka L'Oreal 02 Innocent Pink
Pisałam o niej dokładniej <TU> cały czas zdania nie zmieniłam, po chwilowej zamianie na sztyft Maybelline wróciłam do niej z pokorą... i już ubolewam nad tym, że zostało mi jej niewiele ;) Na pochwałę zasługuje przyjemna, wilgotna formuła, piękny kolor i fakt, że absolutnie nie podkreśla suchych skórek. Kolor jest idealny dla każdej blondynki, zwłaszcza "chłodnej ".
..::: KITY:::..
Masełko do ust The Body Shop
Podkład Revlon Colorstay kolor 150 Buff
Przez wielu chwalone...przeze mnie- niekoniecznie. Na masełko skusiłam się jakiś ładny rok temu...może 1,5 i chyba na tym powinnam zaprzestać. Gdyby faktycznie było takie fantastyczne już dawno bym je zużyła. Na dzień dzisiejszy masełko nadaje się do wyrzucenia- uległo rozwarstwieniu, i widać w nim malutkie grudki. Masełko od początku mnie nie porwało. Nawilżało przeciętnie, pielęgnowało słabo, zostawiało na ustach dziwną warstewkę i posmak. Niestety, jest to produkt mocno naperfumowany- nie twierdzę, że nie pachnie ładnie ale osobiście wolę gdy kosmetyki do ust nie są aż tak odczuwalne. Za co najbardziej go nie lubię- zostawia w kącikach ust i na ich brzegach białe, nieestetyczne ślady.
Podkład Revlon Colorstay kolor 150 Buff
Historia podobna jak w przypadku masełka z The Body Shop- wszyscy chwalą- kupiłam i ja... niestety, nie jestem do niego w 100% przekonana. Przede wszystkim nie odpowiada mi w nim jego tłusta i gęsta formuła. Jest to podkład mocno kryjący więc raczej radziłabym z nim uważać, gdyż łatwo można sobie zrobić widoczną, nieestetyczną maskę na twarzy. Produkt można co prawda stopniować ale moim zdaniem łatwo o wtopę. Revlon colorstay próbowałam nakładać na trzy sposoby: dłońmi (o nie, nie nie), pędzlem- łatwo o maskę... i gąbeczką BeautyBlender- efekt wówczas jest najlepszy i najbardziej naturalny. Pomijając aspekt wydobywania podkładu z buteleczki ( u mnie cały czas stoi do góry nogami) to chyba najbardziej irytuje mnie w nim fakt, że powoduje u mnie znaczące zapychanie szczególnie przy linii włosów :/ Nie będę pisać, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest zawarta w nim parafina- raczej chodzi o to, że ciężko go domyć. W moim przypadku potrzeba trochę cierpliwości, wacików i obowiązkowo żelu aby domyć resztki- w przeciwnym razie po kilku dniach mam nowych nieprzyjaciół jak w banku :/
Jestem ciekawa Waszych hitów i kitów minionych miesięcy :)
Jestem ciekawa Waszych hitów i kitów minionych miesięcy :)