Początek roku nie był dla mnie zbyt łaskawy. Nie ukrywam, że zaniedbałam nico blogowe obowiązki ale musicie mi wybaczyć. Mam nadzieje, że teraz mój nastrój będzie miał tendencje wzrostową ;) W chwili przypływu weny postanowiłam utworzyć post- jeśli uda mi się być systematyczną- może zrobi się z tego cykl postów ;) Hity&Kity, czyli wszystko to co mnie zachwyciło i zniesmaczyło w minionych miesiącach.
LA ROCHE-POSAY; Nutritic intense riche
Ośmielam się stwierdzić, że był to najlepszy zakup roku 2013! Początkowo kupiłam go z myślą o zimie, jednak jak była zima tej zimy każda wie ;) Nutritic intense Riche jest produktem dedykowanym osobom z cerą suchą, przesuszoną czynnikami zewnętrznymi czy odwodnioną...tyle teorii. Jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do suchych skórek i Nutritic intense Riche jest najlepszym kremem jaki miałam przyjemność stosować! Zero przetłuszczania się czy wzmagania produkcji sebum, skończyły się odwieczne problemy z suchymi skórkami- mimo iż obecnie stosuję Skinoren, moja buzia jest ładnie napięta i odżywiona. Krem idealnie współgra z podkładem, wchłania się szybko a przy tym nie zostawia żadnej tłustej/lepkiej/irytującej warstwy. Dodam również, że jest to produkt bardzo wydajny, o bajeczny zapachu...i nie zawierający parafiny :)
LA ROCHE-POSAY; Lipikar Xerand
Bardzo udany krem do rąk, nawilża, odżywia i przynosi ewidentne ukojenie i komfort nawet najbardziej przesuszonym dłoniom. Lipikar Xerand jest polecany również jako krem dla narciarzy, jeśli jesteście typem kobiet, które zimą/jesienią przypominają sobie o nałożeniu kremu do rąk np. w autobusie- możecie robić to bez obawy, że popękają wam naczynka ;) Krem oparty jest na składnikach lipidowych, które chronią, odżywiają i uzupełniają naturalną barierę skóry. Lubię go za (wbrew pozorom) lekką formułę, działanie i efekty jakie dzięki niemu uzyskałam. Minus? Dyskusyjny zapach, jednym się podoba innym nieco mniej- ja należę do tej drugiej grupy i uważam, że producent powinien nieco zmienić nuty zapachowe.
tusz do rzęs MaxFactor 2000 CALORIE
Pierwszy raz kupiłam go kilka ładnych lat temu...i od tej pory cyklicznie do niego powracam. Udana szczoteczka, która ładnie rozdziela i nie skleja rzęs. Dobrze mi się nią manewruje, potrafię pomalować nawet najmniejsze rzęski w kącikach oczu. Tusz nie tworzy grudek- a jeśli nawet mu się to zdarzy- łatwo taką grudeczkę wyczesać. Kolejny plus to przyjemna formuła- tusz długo pozostaje świeży, nie osypuje się i co najważniejsze- nie szczypie mnie w oczy.
róż do policzków w sztyfcie; IsaDora TWIST-UP; nr. 80 Spring in Paris
Absolutna bomba ostatnich tygodni! Róż gości na moich polikach praktycznie każdego dnia. Po pierwsze róż ma piękny kolor- słodki, soczysty, cukierkowy róż! 100% cukrzycy ;) Produkt marki IsaDora świetnie się rozciera, idealnie wtapia i współgra z podkładem. Jest dobrze napigmentowany co korzystnie przekłada się na wydajność. Na pochwalę zasługuje również jego trwałość- wytrzymuje na polikach cały dzień. Polecam wszystkim!
Pomadka L'Oreal 02 Innocent Pink
Pisałam o niej dokładniej <TU> cały czas zdania nie zmieniłam, po chwilowej zamianie na sztyft Maybelline wróciłam do niej z pokorą... i już ubolewam nad tym, że zostało mi jej niewiele ;) Na pochwałę zasługuje przyjemna, wilgotna formuła, piękny kolor i fakt, że absolutnie nie podkreśla suchych skórek. Kolor jest idealny dla każdej blondynki, zwłaszcza "chłodnej ".
..::: KITY:::..
Masełko do ust The Body Shop
Podkład Revlon Colorstay kolor 150 Buff
Przez wielu chwalone...przeze mnie- niekoniecznie. Na masełko skusiłam się jakiś ładny rok temu...może 1,5 i chyba na tym powinnam zaprzestać. Gdyby faktycznie było takie fantastyczne już dawno bym je zużyła. Na dzień dzisiejszy masełko nadaje się do wyrzucenia- uległo rozwarstwieniu, i widać w nim malutkie grudki. Masełko od początku mnie nie porwało. Nawilżało przeciętnie, pielęgnowało słabo, zostawiało na ustach dziwną warstewkę i posmak. Niestety, jest to produkt mocno naperfumowany- nie twierdzę, że nie pachnie ładnie ale osobiście wolę gdy kosmetyki do ust nie są aż tak odczuwalne. Za co najbardziej go nie lubię- zostawia w kącikach ust i na ich brzegach białe, nieestetyczne ślady.
Podkład Revlon Colorstay kolor 150 Buff
Historia podobna jak w przypadku masełka z The Body Shop- wszyscy chwalą- kupiłam i ja... niestety, nie jestem do niego w 100% przekonana. Przede wszystkim nie odpowiada mi w nim jego tłusta i gęsta formuła. Jest to podkład mocno kryjący więc raczej radziłabym z nim uważać, gdyż łatwo można sobie zrobić widoczną, nieestetyczną maskę na twarzy. Produkt można co prawda stopniować ale moim zdaniem łatwo o wtopę. Revlon colorstay próbowałam nakładać na trzy sposoby: dłońmi (o nie, nie nie), pędzlem- łatwo o maskę... i gąbeczką BeautyBlender- efekt wówczas jest najlepszy i najbardziej naturalny. Pomijając aspekt wydobywania podkładu z buteleczki ( u mnie cały czas stoi do góry nogami) to chyba najbardziej irytuje mnie w nim fakt, że powoduje u mnie znaczące zapychanie szczególnie przy linii włosów :/ Nie będę pisać, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest zawarta w nim parafina- raczej chodzi o to, że ciężko go domyć. W moim przypadku potrzeba trochę cierpliwości, wacików i obowiązkowo żelu aby domyć resztki- w przeciwnym razie po kilku dniach mam nowych nieprzyjaciół jak w banku :/
Jestem ciekawa Waszych hitów i kitów minionych miesięcy :)
Jestem ciekawa Waszych hitów i kitów minionych miesięcy :)
Szkoda że to masełko TBS się nie sprawdziło, ale przynajmniej wiem że nie mam co się kusić na niego. Krem LRP nie wąchałam, nie znam go, też zwracam uwagę na zapachy. :)
OdpowiedzUsuńW cenie około 25 zł oczekuję czegoś więcej niż ładnego zapachu i przeciętnej pielegnacji
Usuńjeśli chodzi o Podkład Revlon Colorstay też nie mogę się do końca do niego przekonać. Niby wszystko ok, ale za każdym razem gdy go odstawiam wszystkie krostki goją się, a jak tylko do niego wracam znowu pojawiają szczególnie na brodzie. Zatem stwierdzam, że zapycha mi pory... sprawdzę jeszcze raz jeśli okaże się, że znowu będę miała ten wysyp to i u mnie zostanie ogłoszony bublem.
OdpowiedzUsuńWszystko za sprawą jego formuły- trzeba porządnie go zmywać z twarzy a czasem zwykły micel może sobie nie poradzić w 100%
UsuńU mnie o dziwo nowa wersja Revlonu sprawdza się o niebo lepiej od poprzedniej, z lekkimi poprawkami trzyma się cały Boży dzień! ;o aż byłam w szoku ale wiadomo że dla każdego co innego ;-) Tusz MaxFactor 2000 CALORIE miałam i mam jeszcze jedną w zapasie jednak na razie używam tuszu z MIYO który też całkiem fajnie się sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńPoprzedniej wersji nie miałam więc nie mogę porównywać- co do trwałości- zgadzam się ale mimo wszystko i tak wolę lżejsze i mniej tłuste podkłady.
UsuńU mnie największy hit to krem kailas i kit - maseczka synergen. O obydwu pisałam niedawno na blogu :)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam :)
Usuńbardzo fajny pomysł na post :) życzę przypływu pozytywnych emocji :)
OdpowiedzUsuńMiałam tusz Max Factor 2000 calorie, jednak u mnie on się nie sprawdza zbyt dobrze.. Mam proste, krótkie rzęsy, więc jak dla mnie za mało je podkręca. Ale owszem - nie osypuje się i ładnie rozdziela rzęsy, nakładając na nie odpowiednią ilość tuszu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://grudzienpaulina.blogspot.com/
Z tym podkręcaniem się zgodzę ale powiem Ci szczerze, że np. słynny L'oreal Million volume lashes też cudów z moimi rzęsami nie zrobiła a strasznie je posklejał i oblepił...no i to wszystko w cenie coś koło 40 zł :/
UsuńMam krem do rąk LRP i tusz MX i z obu produktów jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńA nad tym kremem z LRP muszę się koniecznie rozejrzeć, bo na tej firmie się jeszcze ani razu nie zawiodłam:)
Od razu powiem, że kosztuje koło 70 zł więc warto poszukać promocji np. w internecie
Usuńskoro tak chwalisz ten tusz to się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o tusz MaxFactor 2000 CALORIE to ja również go bardzo lubię. przede wszystkim ładnie rozdziela i nie skleja rzęs:)
OdpowiedzUsuńTusz 2000calorie jest i moim hitem, od jdłuższego czasu zawsze mam go w zanadrzu :) Podkład Revlonu do hitów nie zaliczę, ale lubię i używam :)
OdpowiedzUsuńMój pierwszy porządny tusz do rzęs to właśnie MF 2000 calories:) Chętnie do niego powrócę:)
OdpowiedzUsuńJak pisałam- ja własnie tak cyklicznie d niego wracam ;)
UsuńKupiłam ten podkład ze względu na pozytywne opinie, a podobnie jak Ty nie jestem zachwycona. Niby kryje, matuje ale właśnie mam wrażenie, że tworzy maskę:/
OdpowiedzUsuńMatuje przez duże M do tego stopnia, że nie muszę używać pudru ;)
Usuńa planowałam zakup tego podkładu ;< na szczęście jeszcze się na niego nie skusiłam i już raczej nie skuszę :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym kemem La Roche posay Nutritic intense riche. Chyba się na niego skuszę. Potrzebuję jakiegoś dobrze nawilżającego kremu, a markę La roche posay bardzo lubię więc... kupię go na pewno ;)
OdpowiedzUsuńNutritic nie tylko nawilża ale przede wszystkim odbudowuje i zabezpiecza wartę lipidową skóry- dla mnie idealny!
UsuńNo właśnie... też mam poczucie, że obydwa Twoje kity wszyscy chwalą. Ja ich nie znam i jakoś mnie nie pociągają. ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tusz MF :))
OdpowiedzUsuńA, to róż do policzków jest! Bardzo oryginalne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńI kolor cudny!
Na żywo jest jeszcze piękniejszy!
Usuńto jednak się nie skuszę na Revlon, bo mnie także parafina zapycha ;/
OdpowiedzUsuńTaki róż w sztyfcie czasem by mi się przydał. Z podkładami to właśnie różnie jest. Ja nie kupuję po opiniach tylko po tym jak na mojej skórze się zachowują, bo niestety też się parę razy na tym przejechałam.
OdpowiedzUsuńWiesz akurat Revlonu nie bardzo miałam jak wypróbować :/
UsuńJa za tuszem 2000 kalorii nie przepadam :(
OdpowiedzUsuńTakie róże w sztyfcie ma też Catrice chyba, ale jeszcze nie próbowałam. Ciekawa sprawa ;)
OdpowiedzUsuńSerio? Ciekawa jestem jaka mają formułę i czy tak świetnie dają się rozcierać
Usuńale śliczny kolor szminki z Loreal:) u mnie nowa formula Revlonu też sie nie sprawdziła i go odsprzedałam...
OdpowiedzUsuńJa mieszam go z podkładem nawilżającym z Pharmecerisu i wtedy jestem w stanie go używać.
UsuńRevlon w kitach :o o mamuniu ! Masz rację to ciężki podkład , ale póki co nie znalazłam niczego lepszego ! Dla mnie jest nr 1 ! Od dłuższego czasu i mimo ciężkości go kocham :D
OdpowiedzUsuńSzok prawda :D ja jednak doszła do wniosku, że wolę lżejsze formuły podkładów.
UsuńPodzielam opinię co do Revlonu. Mnie zapchał niemiłosiernie po 2 latach używania. Szkoda skóry na tak ciężki podkład...
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko u mnie taki efekt
UsuńDla mnie Revlon to hicior od około 6 lat :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci odpowiada. Dla mnie jest za ciężki :/
UsuńO ja chciałam spróbować Revlona chyba jednak dam sobie spokój zostanę przy Bourjois, szminki obie piekne kolory
OdpowiedzUsuńTeż nie polubiłam się z podkładem Revlon i używam go bardzo sporadycznie.
OdpowiedzUsuńZa to pomadki Loreal z serii Rouge Caresse bardzo lubię, zwłaszcza Tempting Lilac.
Widziałam- i powiem Ci, że strasznie zachęciłaś mnie tym kolorem :)
Usuńmam max factor 2000 calories ale niestety u mnie się nie sprawdził... zdecydowanie wolę silikonowe szczoteczki:)
OdpowiedzUsuńA z kolei u mnie podkład Revlon jak dotychczas najlepszy i już żałuję, że się skończył. Ale niestety biorąc pod uwagę, że mam kilka w zapasach - pora na zużywanie tych oczekujących ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam ;)
UsuńWersja Revlonu dla suchej czy tłustej cery?
OdpowiedzUsuńTłustej i mieszanej
UsuńU mnie Revlon CS również się nie sprawdził:(
OdpowiedzUsuńColorstaya uwielbiam, chociaz fakt - jest ciezkim podkladem :P
OdpowiedzUsuńCiekawa ta propozycja IsaDora:P
OdpowiedzUsuńUwielbiam tusz MaxFactor 2000 CALORIE :-)
OdpowiedzUsuńChyba największym kitem był żel do mycia twarzy Eucerin. Totalnie się u mnie nie sprawdził. Chętnie wypróbuję krem nawilżający, wiecznie mam suchą skórę, więc może pomoże :)
OdpowiedzUsuńŻeli z Eucerinu jakoś nigdy nie miałam okazji wypróbować.
UsuńW takim układzie na podkład się nie skuszę :) jeśli chodzi o tusz również mój ulubieniec :D
OdpowiedzUsuńa la roche posay świetnie się u mnie sprawdza chyba jako jedyna firma :)
Fakt, mają bardzo dobre i bezpieczne kosmetyki :)
Usuńzacni ulubieńcy.
OdpowiedzUsuńpodkład kupiłam i może i nie jestem nim aż tak zachwycona jak wszyscy, ale też nie mam tak negatywnej opinii.
fakt, butelka jest beznadziejna i nikt mi nie wmówi, że ma swoje plusy. :D
Jeśli chodzi o "kity", u mnie podobna historia jest z mascarą 2000 calorie. Wiele osób ją chwali (między innymi Ty :D), mi natomiast kompletni nie przypadła do gustu. :)
OdpowiedzUsuńPomadka L`Oreal mnie zachwyciła i choć blondynką nie jestem, zapragnęłam ją mieć ;)
OdpowiedzUsuńMam pomadkę tylko w innym odcieniu i jest bardzo, bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńMam jagodowe masełko do ust TBS i pewnie też wyląduje w koszu... Colorstay nie miałam, ale większość kryjących podkładów nie służy mojej problematycznej skórze, więc raczej się nie skuszę. Pomadkę L'Oreal mam w odcieniu Tempting Lilac i bardzo ją lubię:)
OdpowiedzUsuńA ja mam straszna ochotę na ten odcień pomadki :)
UsuńU mnie np podkład revlona okazał się hitem :)
OdpowiedzUsuńUlżyło mi, bo widzę, że nie tylko u mnie Revlon Colorstay okazał się bublem :D
OdpowiedzUsuńJa musiałam wywalić prawie pełne opakowanie, bo nie jestem w stanie tego podkładu używać...nie chcę na niego nawet patrzeć XD
z Twoich ulubieńców uwielbiam tusz do rzęs Max Factor i używam go już od kilku lat :) podobnie w moje gusta trafiła pomadka L'Oreal - mam inny kolor, ale na ustach wygląda mega. z kitów podpisuję się pod masełkiem The Body Shop. miałam kilka wersji i każda była równie nijaka.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ja osobiście jestem chyba najbardziej rozczarowana masełkiem- 25 zł a efekt do d....
Usuńnie znam żadnej z powyższych pozycji choć tusz Max Factora już kilka razy miałam w koszyku ;)
OdpowiedzUsuńZnam tylko pomadkę L'Oreala i z przyjemnością jej używam :)
OdpowiedzUsuńu mnie colorstay również się nie sprawdził w codziennym użytkowaniu gdyż był zbyt ciężki, miałam wrażenie że moja cera dusi się pod nim, nadawał się jedynie na jakieś wyjścia gdzie potrzebowałam większego krycia i maksymalnej trwałości
OdpowiedzUsuń