Facefinity nie jest żadną nowością w szafie MaxFactor. Wiele razy przechodziłam obok niego obojętnie, nie ukrywam, że przez wzgląd na cenę, która jak na mój gust do najniższych nie należy (około 55-60 zł). Traf chciał, że nałożyły się na siebie dwa czynniki- promocja w Rossmanie i filmik Maxineczki. Dzień później podkład Facefinity All Day Flawless stał już na półce w mojej łazience. Później się zaczęło!
Jako, że należę do osób o jasnej karnacji zdecydowałam się na odcień najjaśniejszy...przyznam, że zrobiłam to w ciemno bo w buszu promocji 1+1 nie mogłam znaleźć testera. MaxFactor zyskał u mnie jednocześnie dużego plusa, bo podkłady są szczelnie zafoliowane więc miałam ten komfort, że żadna psycho-macaczka go wcześniej nie otwierała. Kolor 47 NUDE okazał się strzałem w dziesiątkę! Serio, do dnia dzisiejszego jest to największy plus tego podkładu. Zupełnie się u mnie nie odznacza.
Pierwsze podejście do Facefinity było bynajmniej nieudane i mocno mnie zraziło. Podkład nakładany pędzlem a następnie przypudrowany pudrem Vichy Dermablend zrobił ze mnie totalnego maskowego potwora! Nie cierpię takiego efektu! Zero naturalności, totalny, beznadziejny pudrowy mat. W kolejnym podejście odstawiłam puder Vichy a zastąpiłam go LilyLolo Flawless Silk...i znowu dupa. Podkład poszedł w odstawkę na jakiś ładny miesiąc. Kolejne podejście i kolejne rozczarowania- nakładany palcami wcale nie wyglądał lepiej. Kolejnego dnia, kiedy wszystkie pędzle suszyły się po praniu, sięgnęłam po gąbeczkę BeautyBlender...i to było to!
Na koniec dodam, że podkład jest dość gęsty, treściwi i może wysuszyć dlatego ważne, żeby przed aplikacją dobrze przygotować cerę. Ja nakładam serum nawilżające, krem a następnie podkład. Jeśli macie suche skórki, może zdarzyć się tak, że Facefinity je podkreśli. Jest to produkt, który ładnie wygładza i nie wchodzi w rozszerzone pory...ale potrafi również uwidocznić takie mankamenty jak właśnie przesuszenia.
Zdecydowanie jest to przyjaźń trudna i wymagająca kilku poświęceń oraz sztuczek. Uważam, że o podkładzie można powiedzieć wiele...ale nie to, że jest dla każdego. Mam wrażenie, że trzeba nauczyć się z nim obchodzić, dostosować do jego kaprysów, bo czasami jest to krnąbrny koleżka. Nie wyobrażam sobie, żeby stosowały go dziewczyny z suchą cerą, suchymi skórkami lub czymkolwiek co można jeszcze bardziej wysuszyć czy zmatowić. Mnie ostatecznie udało się go poskromić i finalnie jestem z niego zadowolona. Lubię go, nawet bardzo.
Ciekawa jestem Waszych opinii na ten temat. Znacie? Lubicie?
Jaki jest Wasz ulubiony podkład drogeryjny...i co sadzicie o zakupie nowego pudru z Bourjois Silk Edition?
Miałam i po dwóch użyciach oddałam, bo nie umiałam się z nim zaprzyjaźnić.
OdpowiedzUsuńDługo się nad nim zastanawiałam, aż w końcu sięgłam po Loreal ;)
OdpowiedzUsuńJa już przeboleję wszystko, ale nie znoszę właśnie tego, że podkreśla mi wszystkie, ale to wszystkie suche skórki, których ostatnio mam bardzo dużo. Chyba poczekam z nim jak będą ciut wyższe temperatury ;)
OdpowiedzUsuńa ja mam ochotę na przetestowanie tego podkładu
OdpowiedzUsuńJa go za bardzo nie lubię, mam wrażenie że strasznie oblepia skórę.
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś ale niestety źle wspominam...:(
OdpowiedzUsuńMiałam go, pomimo, ze nie lubię podkładów to mi pasował ;)
OdpowiedzUsuńKilka razy miałam okazję go użyć i był całkiem ok :)
OdpowiedzUsuńrozglądałam się za nim ale kolor niestety nie ten ;(
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś ale nie był na tyle dobry żebym do niego wróciła ;/
OdpowiedzUsuńoj jak uwidacznia przesuszenia, to dla mnie na zimę nie zda egzaminu :(
OdpowiedzUsuńNikt go nie lubi a u mnie się sprawdzał :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy by mi pasował zazwyczaj nie lubię takich problematycznych produktów ;)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety kolor najjaśniejszy był o wiele za ciemny :(
OdpowiedzUsuńFajnie ze znalazlas na niego sposob :) Ja preferuje jednak kremy BB nad podklady...
OdpowiedzUsuńMiałam okazję wypróbować go w szkole i niestety się nie polubiliśmy...
OdpowiedzUsuńLubię tusze Max Factor, ale skoro ten podkład wysusza skórę, to chyba byśmy się nie polubili. :(
OdpowiedzUsuńMam go i lubię, ale nie sięgam po niego codziennie. I rzeczywiście najlepiej wygląda kiedy jest wklepany w skórę, czy to gąbeczką czy palcami. Fajnie się też sprawdza stippling brush Real Techniques
OdpowiedzUsuńEven if bym go chciała, to najjaśniejszy jest dla mnie za ciemny ;/ a skoro jest to szkodazachodu
OdpowiedzUsuńMax Factor lubi ciemnieć na mojej twarzy. Miałam próbki tego podkładu, wykończyłam, ale nigdy nie kupiłam tego podkładu w pełnej wersji.
OdpowiedzUsuńoooo może go kiedys przetetsuję ;)
OdpowiedzUsuńW domu mam tylko pędzel i też nim nakładałam ten podkład. Dla mnie kosmetyk jest mocno średni. Ale kto wie, gdybym miała BB.. :)
OdpowiedzUsuńmuszę go kiedyś przetestować:)
OdpowiedzUsuńchyba bedzie ciezko o ideał :) ja niestety ma z tym problem i cały czas szukam czegos w przystepnej cenie :)
OdpowiedzUsuńpo Twojej recenzji mam ochotę na wypróbowanie go, jednak mam już kilka pootwieranych podkładów, więc sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńZ Max Factor najbardziej lubię tusze do rzęs :)
OdpowiedzUsuńobserwuje!
Zastanawiałam się nad nim.. też mam strasznie jasną cerę, a ostatnio kupiłam fluid z Max Factor (jeszcze w starym opakowaniu, czarnym z zielonymi elementami) i jest trochę za jasny.. Nie wiem, czy to ten sam, ale boję się zaryzykować :/
OdpowiedzUsuń