Co jakiś czas, na drogeryjnych półkach, pojawiają się takie produkty, obok których nie sposób przejść obojętnie. Dodajmy do tego dobrą reklamę, zamieszanie na blogach i na youtube...i sukces gotowy. Klientki zdobyte, złapane na haczyk. Czy coś w tym złego? Uważam, że nie, jeśli produkt zapowiada się ciekawie, jest łatwo dostępny a co najważniejsze, w dobrej cenie. Takim sposobem, podczas ostatniej promocji w Rossmanie, stałam się szczęśliwą posiadaczką podkładu i korektora Rimmel Lasting Finish Breathable. Jeśli jesteście ciekawe, jak kultowy duet sprawdził się u mnie, zapraszam dalej!
Rimmel Lasting Finish Breathable | podkład oddychający
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wzorowany na podkładzie Clinique, owiany już sławą aplikator. Jednym odpowiada, innym nie do końca. Ja jestem raczej w tej kwestii neutralna, nie ukrywam, że preferuję podkłady ze standardową pompką. Nie jestem makijażystką i stosuję go tylko na sobie, więc nie brzydzi mnie dotykanie twarzy taką gąbką, jednakże uważam, że taka forma sprawdza się bardziej w przypadku gęściejszych podkładów.
Podkład ma dość płynną, lejącą konsystencję, nakładany aplikatorem nie spływa z twarzy, co innego gdy wylejecie go na dłoń, wówczas trzeba być ostrożnym. Początkowo sądziłam, że tak wodnista konsystencja daje dużo czasu, otóż nic bardziej mylnego. Mam wrażenie, że po wstępnym nałożeniu aplikatorem, trzeba zagęszczać ruchy, żeby nie zostały smugi czy odcięcia. Sprawa rozwiązuje się, gdy nakładacie go z dłoni, np. za pomocą gąbeczki. Efekt, który uzyskujemy, w dużej mierze zależy od sposobu aplikacji oraz od tego, czym wypracowujemy go w skórę. Mniejsze krycie osiągniemy używając pędzla, większe stosując gąbeczkę. Osobiście preferuję stosować do niego gąbeczkę, mam wówczas większą kontrolę i pewność, że podkład nie zostawi na twarzy smug.
Ideał? Nie do końca
Może się wydawać, że jest to drogeryjny podkład idealny, niestety, w tym przypadku diabeł tkwi...w kolorze. Jeśli macie bardzo jasną karnacje, wątpię, żeby któryś z odcieni był dla Was idealny. Powiem więcej, podkład oksyduje i trzeba mieć to na uwadze. Ja mam odcień 103 i niestety ale w normalnych warunkach, muszę rozbielać go mixerem z NYX. Co to znaczy w normalnych warunkach? 3/4 roku ;) Podkład kupiłam dawno, kilka miesięcy temu a dopiero teraz, kiedy jestem opalona mogę aplikować go solo, prosto z butli.
Jak kupować, tow duecie! Ostatnio stwierdziłam, że jestem wręcz uzależniona od testowania korektorów. Cały czas szukam swojego ideału...i przyznam szczerze, że chyba jestem na dobrej drodze! Produkt posiada gąbkę, coś w stylu sławnego korektora Maybelline, jednak ta jest mniejsza i bardziej precyzyjna, co mi osobiście bardzo odpowiada. Jego konsystencja, tak jak i podkładu, jest lekka, oddychająca, wiosenna. Ogromną zaletą produktu, jest w moim przypadku, bardzo jasny kolor. Wiem, że wiele osób narzeka, że odcień 001 jest bardzo jasny, a ja jestem wreszcie zadowolona! Korektor ślicznie rozjaśnia okolicę pod oczami, fajnie i wystarczająco kryje cienie, do tego nie wchodzi w zmarszczki. Delikatnie przypudrowany nie zbiera się, nie migruje ani nie tworzy ciacha.
mysle, ze odcien moze srednio pasować, bo jestem blada :/
OdpowiedzUsuńJeśli tak blada jak ja, to najjaśniejszy w żółtej tonacji może być za ciemny :/
UsuńA nie robi Ci bałaganu ten aplikator w korektorze? Identyczny jest w Lirene i chlusta mi od czasu do czasu przy otwieraniu, nie cierpię go, mimo że produkt ciekawy.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic takiego mi się nie zdarzyło.
UsuńFaktycznie z tymi kolorami to strzał w kolano, mam nadzieję, że wprowadzą inne odcienie. Jestem ciekawa tego podkładu u siebie.
OdpowiedzUsuńA co do nosa - spróbuj pod podkład wklepać odrobinę korektora, najlepiej na wygładzajacej bazie (lub pod cienie) i zbudujesz w ten sposób krycie minimalną ilością podkładu :)
Dzięki za podpowiedź! Spróbuję i dam znać jak wyszło :)
UsuńTen korektor jest świetny :) Ta linia jest dużo lepsza niż niebieskie podkłady rimmela. Nie dziwi mnie wcale, że polecasz, bo tez o nim mowie kolezankom :))
OdpowiedzUsuń