O tym, że mam sentyment do produktów Inglota nie muszę chyba nikomu mówić, gdyż widać to jak na dłoni. Lubię ich cienie do powiek, lakiery (za gamę kolorystyczną) czy róże do policzków. Ostatnio przeglądając filmiki Agnieszki ze stanów, trafiłam na filmik na temat cieni Inglota, które aga ma w swojej kolekcji. Kilka numerków spisałam i korzystając z wizyty w moim rodzinnym mieście odwiedziłam stoisko Inglota. Po długich przemyśleniach postanowiłam, że nie będę szaleć i skuszę się jedynie na cień w numerku 397, który Aga porównywała do Naked Lunch MACa.
Przyznam szczerze, że Naked Lunch nie posiadam, więc jest mi bardzo ciężko jednoznacznie stwierdzić czy faktycznie jest to duplikat MACa. W sumie nieważne- kolor jest jak dla mnie wręcz bajeczny! Inglot 397 ma wykończenie perłowe, co początkowo troszkę mi nie pasowało, gdyż ja perełek nie lubię i raczej staram się je omijać szerokim łukiem. Pomyślałam jednak, że może spróbuję...w sumie jedna perła w całej kolekcji nie zaszkodzi. Dziś wiem, że była to dobra decyzja! Cień kosztował mnie 20 zł i myślę, że były to bardzo dobrze wydane pieniądze.
Cień nr. 397 jest połączeniem perły z delikatnym i subtelnym kolorem cielistym/ łososiowym/ brzoskwiniowym. Efekt jest bardzo delikatny, nie ma tu mowy o tandetnej, strasznie błyszczącej tafli, której osobiście boję się w przypadku cieni perłowych. Moim zdaniem cień jest dobrze napigmentowany, nie osypuje się, łatwo się z nim pracuje a na mojej bazie z Lumene wytrzymuje naprawdę długo. Muszę Wam powiedzieć, że używam go wręcz obsesyjnie, cały czas, non stop. Wieje nudą, jednak cień jest bardzo wszechstronny. Używam go zarówno na całą powiekę jak i pod łuk brwiowy czy jedynie w kąciku. Inglot o numerku 397 pięknie rozświetla oraz ożywia oko. Nie jest nachalny, świetnie sprawdza się w makijażu dziennym jak i wieczorowym. Wszystko tak naprawdę zależy od naszej kreatywności.
Cień Inglot 397 oczywiście serdecznie polecam. Dziewczyny, znacie jakieś inne odpowiedniki cieni MACa? Chętnie przyjrzę się im z bliska :)
Pozdrawiam A.
Nie kuś mnie nie kuś na kolejny cień proszę... ;D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie kolorki. Muszę się wybrać do Inglota :)
OdpowiedzUsuńJa preferuje wlasnie takie nude / perłowe cienie !
OdpowiedzUsuńjestem jak najbardziej za ! szkoda ze nei zaprezentowalas na oczku ;*
W ostatnim wpisie z makijażem miałam go na całej powiece
UsuńPrześliczny ;) uwielbiam takie delikatne kolorki ;)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście wygląda prześlicznie ;D
OdpowiedzUsuńUważam, że ten kolorek idealnie pasuje do Twojego typu urody :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie jest piękny! Gdybym miała jeszcze jakieś miejsce w mojej kasetce na cienie, to właśnie taki perłowy róż (łosoś) bym zakupiła.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor!
OdpowiedzUsuńA ostatnio tak myślałam, że dawno nic w Inglocie nie kupiłam. Tego cienia jeszcze nie mam, więc niebawem pewnie wpadnie w moje łapki. Lubię takie kolory wszelakiego zastosowania :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście baaardzo ładny :D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest śliczny ;) Miałam kiedyś podobny odcień też z Inglota ;)
OdpowiedzUsuńAle fajny rzeczywiscie.. Czaje sie na Inglotowe cienie - na razie mam tylko jeden do brwi ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię ich cienie...i chyba mam ich za dużo ;)
UsuńWłaśnie, dopominam się prezentacji na Twoich pięknych oczach, Aniu!:D
OdpowiedzUsuńDobrze, dobrze następnym razem wrzucę zdjęcia na oku ;)
UsuńSwego czasu miałam turkusowy cień z inglota i od tamtej pory nic nie kupowałam, ale ten jest świetny ! :) Muszę przy zakupach zajrzeć do stoiska ;)
OdpowiedzUsuńMam podobny, ale z firmy accessorize. Bardzo lubię takie odcienie, ponieważ nadaje się na każdą okazję i można z nim komponować wiele innych cieni.
OdpowiedzUsuńDokładnie! jest bardzo uniwersalny :)
UsuńCudowny ... uwielbiam takie naturalne, delikatne kolory... piękny poprostu :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńPosiadam ten cień, choć w rzeczywistości ma bardziej złotawy kolor w opakowaniu. Bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńMój aparat czasem lekko przekłamuje kolory ale faktycznie jest nieco cieplejszy niż na zdjęciach.
UsuńMialam, ale oddalam Sisi, bo mi sie znudzil;)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten cień :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, jednak nie zaczęłam jeszcze przygody z cieniami...
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie kolory w makijażu :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda super! :)) ja również lubię cienie z Inglota :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładny:)
OdpowiedzUsuńŁadny ;) ale nie pasował by mi
OdpowiedzUsuńPiękny kolor :) Swoją paletkę z Inglota muszę w końcu zaopatrzyć w więcej cieni, tylko wiecznie szkoda mi tyle na nie wydawać...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się za swą delikatność:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńW mojej kolekcji cieni Inglota najwięcej jest tych o wykończeniu perłowym właśnie :)
W mojej wręcz odwrotnie :P
Usuńmam go i uwielbiam <3 był moim ulubieńcem codziennie używanym w okresie letnim :) chyba do niego powróce :)
OdpowiedzUsuńJa uzywam go dzień w dzień :D
UsuńBardzo subtelny i delikatny a ja takie lubię :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kolor ;) Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się będzie mu przyjrzeć, bo choć perełek też nie lubię, to czasem używam do "rozjaśnienia" makijażu :)
OdpowiedzUsuńŚliczniutki!
OdpowiedzUsuńjajku jaki piękny efekt będzie na oku <3
OdpowiedzUsuńPodzielam twój sentyment do INGLOT sama bardzo lubie produkty z tej firmy
OdpowiedzUsuńWygląda prześlicznie!:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie subtelne kolory :)
OdpowiedzUsuńa ja lubię perełki. kolor na palcach zdecydowanie ładniej wygląda niż w opakowaniu
OdpowiedzUsuńJest przepiękny! Muszę go kupić!
OdpowiedzUsuńbędzie mój :)
OdpowiedzUsuń