SHINYBOX GRUDZIEŃ 2018 || SHINY CHRISTMASS

12/30/2018

SHINYBOX GRUDZIEŃ 2018 || SHINY CHRISTMASS

Grudzień już niemalże za nami, mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z otrzymanych prezentów. Ja miałam ta przyjemność, że Mikołaj odwiedził mnie jeszcze kilka dni przed Świętami i obdarował mnie rewelacyjną przesyłką od zespołu ShinyBox. Miałam ambitny plan dodać relację jeszcze przed Wigilią, jednak prowadzenie bloga i opieka nad moją Malutką nie idą w parze, więc dziś, nieco spóźniona, mam dla Was relację z otwierania świątecznych pudełek ShinyBox!


Tym razem zawartość ShinyBox nie zmieściła się w jednym pudełeczku, więc radość była podwójna. W grudniowym boxie znajdziemy zarówno kosmetyki do makijażu, pielęgnacji jak i coś z działu higiena. Zacznę od pasty do zębów Blanx Med, która od dawna chciałam wypróbować. Moja wersja to ani-age, która zapobiega starzeniu się zębów, w to akurat nie wierzę, jednak ogólnie słyszałam o nich bardzo dobre opinie.


Podobnie jak w zeszłym pudełku, tak i tym razem mamy dwa kosmetyki od Delia Cosmetics, tym razem cień do powiek w bardziej przystępnym odcieniu pudrowego różu oraz, nowość, mgiełka tonizująca do twarzy, szyi i dekoltu. Czytałam ostatnio, że Delia poszerza asortyment, jestem więc bardzo ciekawa ich produktów i z ogromną przyjemnością przetestuję mgiełkę.



Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, w grudniowym boxie znalazłam maseczkę do cery trądzikowej firmy Dermaglin, którą już kiedyś miałam okazję wypróbować. Cóż, nie będę ukrywać, że nie przypadła mi do gustu a to przez jej bardzo silne właściwości osuszające i ściągające. Myślę, że oddam ją komuś o tłustej cerze. Kolejne dwa preparaty, to MEDIQ SKIN PLUS żel punktowy do cery trądzikowej oraz DR. GRANDEL Hyaluron Refill Cream, krem intensywnie nawilżający. O ile żel punktowy znam, gdyż pisałam recenzję o całej serii, tak kosmetyk od DR. GRANDEL jest dla mnie nowością. Wypróbuję i to wie, może skorzystam z kodu promocyjnego?



Allvernum i ich naturalne mydełko o bajecznym zapachu wanilia/cynamon, idealnie wpasowuje się w ten świąteczny klimat. Od razu zaznaczę, że pachnie przepięknie i używam go z ogromną przyjemnością. W pudełku znalazłam również naturalny olej ze słodkich migdałów marki Natura Receptura, który sprawdzi się idealnie np. do masażu, na włosy czy do wcierania w paznokcie. Drugi, to olejek eteryczny, Vera Nord, wersja cytryna, który będzie idealny do kąpieli, sauny czy aromatyzacji pomieszczeń. Oba naturalne, bez polepszaczy. Wisienką na torcie, jest dla mnie szampon firmy Kerasys, który może nie ma większych właściwości pielęgnacyjnych, za to pachnie obłędnie!



Dajcie znać co sądzicie o grudniowej edycji ShinyBox, który kosmetyk najbardziej się Wam spodobał?

TRICO BOTANICA ENERGIA || EFEKTY PO MIESIĄCU STOSOWANIA

12/28/2018

TRICO BOTANICA ENERGIA || EFEKTY PO MIESIĄCU STOSOWANIA

Ostatnio na moim blogu pojawia się dużo wpisów związanych z pielęgnacją włosów, głównie pod kątem wypadania. Nie żebym została "włosomaniaczką", nie, nie mam na to aż tyle czasu. Po ciąży, moje włosy się osłabiły, więc nikogo nie powinno dziwić, że szukam ratunku. Wypadanie włosów często oprócz czynników zależnych od nas, ma również podłoże genetyczne. Kurację, której wyniki chcę Wam przedstawić, testowała moja mama, która po latach farbowania i trwałej ondulacji, tak jak i ja, walczy o polepszenie stanu włosów.


Trico Botanica Energia to linia produktów stymulujących prawidłowy wzrost włosów. Ekstrakty z rozmarynu, żeń-szenia, cytryny oraz roślinne komórki macierzyste są bazą dla skutecznych formuł pomagających zapobiegać utracie włosów oraz wzmacniać włosy osłabione.W skład gamy wchodzą szampon i lotion do skóry głowy. Produkty nie zawierają parabenów, barwników, SLS i petrolatum.

TRICO Botanica|| ENERGIA NATURALNYCH SKŁADNIKÓW

Seria Trico Botanica Energia, przeznaczona jest do włosów osłabionych, które mają tendencję do nadmiernego wypadania. W skład serii wchodzi szampon oraz serum, oba preparaty oparte są na naturalnych składnikach. Zawierają ekstrakty roślinne, między innymi,  z pobudzającego ukrwienie, żeń-szenia czy silnie antyoksydacyjnego rozmarynu. Szampon zamknięty jest w małej, zgrabnej plastikowej buteleczce zaopatrzone w zamknięcie typu "klikany dziubek". Dozowanie produktu nie stwarza problemów, nawet gdy kosmetyk dobija dna. Nuta zapachowa jest przyjemna, nieco ziołowa,  wyczuwalny jest rozmaryn oraz cytryna.  Szampon jest faktycznie łagodny, w porównaniu do popularnych, drogeryjnych szamponow pieni się umiarkowanie. Mimo, iż produkt nie zawiera SLS, nie płacze włosów i nie utrudnia ich rozczesania, a jak wiecie, wiele naturalnych szamponów ma do tego tendencję.  Jest to kosmetyk zdecydowanie łagodny dla skóry głowy, moja mama często po produktach drogeryjnych odczuwa świąd, szampon TRICO Botanica ENERGIA, dobrze myje a jednocześnie nie podrażnia. Jak za każdym razem, zawsze bardziej interesuje mnie działanie serum/wcierki, już kiedyś wspominałam, że moim zdaniem preparaty tego typu są kluczowe jeśli chodzi o przeciwdziałania wypadaniu włosów. Serum zamknięte jest w butelce wykonanej z ciemnego szkła, które przeciwdziała rozpadowi substancji czynnych. Swego czasu wszystkie surowce farmaceutyczne były przechowywane właśnie w takich ciemnych butelkach. Do produktu dołączona jest pipeta, dzięki której precyzyjnie odmierzymy potrzebna ilość produktu. Serum pachnie podobnie jak szampon, nieco ziołowo.

Zasada stosowania preparatów jest prosta, szamponem myjemy głowę, fajnie jeśli zostawimy go na chwilkę zanim spłuczemy. Kolejnym krokiem jest serum, aplikować można od razu z pipetki na skórę głowy lub na dłonie a następnie wcierać w skalp.  Początkowo, tak jak zaznacza producent, odczuwalne jest delikatne mrowienie,  jest to efekt rozszerzania naczynek, znak, że serum działa. Żeby Was nie przestraszyć dodam, ze mrowienie szybko mija. Ważne, aby aplikację serum połączyć z masażem, czy to poduszkami palców czy, tak jak moja mama specjalnym masażerem. Wcierkę można aplikować po umyciu włosów, przed stylizacją lub na suche włosy np.wieczorem.

TRICO Botanica ENERGIA || czy daje zadowalające efekty?

Efekty stosowania zaczynają być widoczne po około miesiącu. Po pierwsze włosy mniej wypadają, widać to zarówno na szczotce jak i w odpływie. Moja mama ma naturalnie ciemne włosy, które od kilku lat rozjaśnia, dlatego mocno zauważalne było zagęszczenie linii włosów przez drobniutkie, cieniutkie i co najlepsze...czarne baby hair, również zakola pokryły się ciemnymi włoskami. Co więcej, na krótkich włosach pewne sprawy łatwiej dostrzec, otóż kuracja przyspiesza ogólne dorastania włosów, gdyż mama wyjątkowo szybko musiała ponownie odwiedzić fryzjera żeby utrzymać fryzurę w ryzach.


Po doświadczeniach mojej rodzicielki, myślę, że gdy skończę swoją kurację bardzo chętnie wypróbuję kosmetyki TRICO Botanica ENERGIA, zwłaszcza ciekawi mnie wcierka. Są to kosmetyki naturalne, o przyjaznym składzie, w dobrej cenie i o łatwej dostępności.

Dajcie znać czy znacie bohaterów mojego dzisiejszego wpisu! Jakie preparaty Wy polecacie na wypadanie włosów?

TRYCHOXIN KURACJA PRZECIW WYPADANIU WŁOSÓW || EFEKTY PO 4 TYGODNIACH STOSOWANIA

12/23/2018

TRYCHOXIN KURACJA PRZECIW WYPADANIU WŁOSÓW || EFEKTY PO 4 TYGODNIACH STOSOWANIA

Ciąża to magiczny stan, dla mnie, cudowny, wspominam ją z łezką w oku. W moim przypadku, oprócz początkowych mdłości i zgagi pod koniec, wszystko układało się genialnie, również stan mojej cery i włosów. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i bujna fryzura jak łatwo przyszła, tak i poszła. Jakiś czas temu, pisałam wstępny wpis na temat kuracji preparatem Trychoxin, dziś przychodzę z pełną relacją.


TRYCHOXIN, STWORZONY PRZEZ SPECJALISTÓW 


W woli przypomnienia, kosmetyki Trychoxin tworzone są z myślą o włosach słabych, wypadających, również w przypadku łysienia androgenowego. Preparaty tworzone są przez specjalistów z zakresu dermatologii, farmacji oraz trychologow. Oparte są na składnikach, które działają na trzech płaszczyznach.  Po pierwsze, zapobiegają nadmiernemu wypadaniu włosów, po drugie, wspomagają ich odrost,  po trzecie, wzmacniają ich zakotwiczenie.


TRYCHOXIN || SZAMPON, AMPUŁKI


W skład zestawu, wchodzi szampon oraz ampułki. Szampon zamknięty jest w podręcznej, wąskiej butelce, która zaopatrzona jest w wygodną pompkę, która dożyję odpowiednią ilość produktu. Osobiście bardzo doceniam takie rozwiązania, są wygodne i estetyczne. Szampon ma bardzo przyjemny zapach, lekki i świeży, myślę, że przypadnie do gustu również mężczyznom. Produkt dobrze myje, oczyszcza włosy jak i skórę głowy, ważne, że nie wywołuje podrażnień ani swędzenia.



Serum w ampułkach jest produktem wyjątkowo interesującym. Po pierwsze, że względu na bardzo obiecujący skład, po drugie, wygląda. Eleganckie, wąskiej fiolki, które zaopatrzone są w bardzo wygodny atomizer oraz podziałów, stanowią ciekawa alternatywę, dla standardowych ampułek, które znałam np. z firmy Vichy. Te od Trychoxin, są zdecydowanie wygodniejsze użyciu. Atomizer wygodnie rozpala mgiełka preparatu, którą następnie wmasowujemy w skórę głowy. Masaż jest w tym przypadku bardzo ważny i zdecydowanie nie można o nim zapominać. Serum faktycznie nie powoduje przetłuszczania ani nie obciąża włosów. Stosujemy je co drugi dzień, raczej po myciu, przed modelowaniem. 

TRYCHOXIN ||EFEKTY PO 4 TYGODNIACH


Po czterech tygodniach stosowania, pojawiły się pierwsze zauważalne efekty. Na wstępie zaznaczę jednak, że byłam bardzo skrupulatna i systematyczna w stosowaniu oraz w prowadzeniu masażu skóry głowy. Przede wszystkim, włosy mniej wypadają, po jednorazowym myciu nie zapycham już odpływu. Dodatkowo zauważyłam zagęszczenie linii czoła, czyli jak to potocznie nazywamy, wysyp baby hair. Włosy są mocniejsze, nie kruszą się na długości, mam wrażenie, że stały się bardziej elastyczne. Połączenie szamponu i serum, dało rewelacyjne efekty.


Jestem bardzo ciekawa, czy efekt się utrzyma czy nowe włoski jak szybko urosły tak i szybko wypadną. Kuracja powinna trwać 3 miesiące, pierwszy za mną, zostały jeszcze dwa. Po pierwszych pozytywnych efektach, postanowiłam już na własną rękę ją kontynuować a mikołajki to dobry czas na prezenty, również te od siebie dla siebie. Koszt ampułek, bo na nich mi najbardziej zależy waha się w granicy około 120 zł, myślę że jest to cena jak najbardziej przystępna i adekwatna do jakości preparatu.

Dajcie znać co sądzicie o kuracji i jakie preparaty na wypadanie włosów u Was się sprawdziły! 

SHINYBOX LISTOPAD || THE POWER OF BEAUTY

12/19/2018

SHINYBOX LISTOPAD || THE POWER OF BEAUTY

Listopad za nami, powoli mija grudzień, nie będę pierwsza jeśli napiszę "o matko, kiedy to zleciało"?! W tym miesiącu pudełeczko dotarło do mnie z lekkim opóźnieniem, jednak patrząc na zawartość, myślę sobie, że było warto poczekać. Jeśli jesteście ciekawe co znalazłam w środku i co myślę o kosmetykach, zapraszam dalej!

The Power of Beauty – odkryj moc natury z listopadowym ShinyBox! Boskie w użyciu, zmysłowe i zniewalające, a co najważniejsze łączące naturę z prawdziwą innowacją. Kosmetyki, które urzekną Cię swoją prostotą i zachwycą skutecznością. 
W listopadowym pudełeczku, znalazły się produkty do pielęgnacji ciała, włosów oraz twarzy a także coś do makijażu. Zacznę od kremu CC marki Selfie Project, który możecie kupić np. w Rossmanie. Jest to produkt przeznaczony do cery młodej z niedoskonałościami, w swoim składzie ma między innymi węgiel bio-aktywny, który działa antybakteryjnie oraz wyciąg z Pink Pomelo, o właściwościach nawilżających oraz łagodzących stany zapalne. Krem ma zapewniać efekt glamour, wygładzenie oraz nieskazitelną cerę. Kolejnym produktem, również z firmy Selfie Project, jest płyn micelarny, który oprócz łagodnego oczyszczania, ma zapewnić efekt matu. W swoim składzie, zawiera cynk, panthenol oraz sok z aloesu, wszystkie te składniki powodują, że skóra jest oczyszczona a dodatkowo ukojona. W pudełku znajdziemy dwa produkty marki Delia, pierwszy to cień do powiek, mój w kolorze ciemnej zieleni, drugim jest korektor, również zielony, który służy do korygowania, zakrywania zaczerwienień.



Kolejne trzy kosmetyki do twarzy, to BLACK MASK DETOX RITUAL od firmy ONE&ONLY, przyznam szczerze, że pierwszy raz o niej słyszę, natomiast jest bardzo ciekawie opisana. Dzięki połączeniu węgla aktywnego, spiruliny i oczaru, maska ma za zadanie oczyszczać, tonizować oraz nawilżać. SYNCHROVIT C, to nic innego jak serum liposomalne zawierające między innymi, witaminę C oraz cynk. Ciekawe serum Kwas Hialuronowy, które znalazłam w boxie jest od firmy BioOleo Cosmetics. Serum ujędrnia oraz nawilża, zapobiega utracie wilgoci a także tworzy na buzi powłokę ochronną.



Dwa bardzo ciekawe kosmetyki do ciała, to masło firmy NATURATIV o zapachu karmelu, cytryny i wanilii, powiem szczerze, że pachnie obłędnie i świątecznie...a do tego super nawilża! Zdecydowanie mam ochotę na większą pojemność. Mini żel pod prysznic DUSHKA, robi niebywałe wrażenie, po pierwsze, wygląda rewelacyjnie a po drugie, jeszcze lepiej pachnie, faktycznie niczym bananowo-truskawkowe smoothie!


Kolejne kosmetyki, to produkty do włosów, pierwszy z nich, szampon TRICO Botanica bardzo mnie ucieszył, tym razem, trafiłam na wersję oczyszczanie i relaks, która bazuje na ekstraktach z mięty, nagietka oraz rumianku. Szampon polecany jest do włosów wrażliwych, delikatnych, również po zabiegach chemicznych. HEGRON i ich GEL SPRAY SHINY GLOSS, to produkt, który jako jedyny z całego pudełka średnio przypadł mi do gustu, w dużej mierze przez to, że ja zwyczajnie takich preparatów nie używam. Moje włosy same z siebie i tak szybko się przetłuszczają i nie czuję potrzeby dodatkowo ich nabłyszczać. Myślę, że spray powędruje do kogoś, kto ma długie włosy i lubi taki efekt.



Produkt, który wyjątkowo mnie zaciekawił, to SINGULARIS SUPERIOR WITAMINA D3 FORTE, w wysokiej dawce, bo aż 5000 j.m. Preparat jest co prawda suplementem diety, jednak jak farmaceutka, chętnie przyjrzę mu się bliżej. Kolejnym suplementem, jest wapno z witaminą C, Calcium Citro Max, idealne w okresie jesienno-zimowym.




Na koniec próbki i inne saszetki, pod tym względem listopadowa edycja wyjątkowo mnie zaskoczyła, w pudełku znalazłam bowiem "próbkę", od firmy masmi, która produkuje naturalne wyroby do higieny intymnej, między innymi tampony, wkładki i podpaski.Wszystko z certyfikowanej bawełny organicznej.  Ziołowe wkładki higieniczne, to kolejny produkt, którym byłam zaskoczona, Śnieżny Lotos ma działanie antybakteryjne, dlatego wkładki polecane są między innymi przy podrażnieniu miejsc intymnych, w suchości pochwy, w przypadku upławów i świądu. Wkładkę wymieniamy co 24 h, w tym czasie ekstrakt zawarty w środku, pod wpływem ciepła jest stopniowo uwalniany i po 30 minutach ma przynosić ukojenie. Wszystko z certyfikowanej bawełny organicznej. Kolejne próbki to saszetka MOYA matcha, wersja to go! oraz serum na noc LIQ CG z 7% kwasem glikolowym.



Dajcie znać co sądzicie o pudełeczku, czekacie na grudniową edycję?

FENTY BEAUTY PRO FILT'R SOFT MATTE LONGWEAR FOUNDATION || NAJBARDZIEJ NAGŁOŚNIONA NOWOŚĆ ROKU 2018 ?

12/06/2018

FENTY BEAUTY PRO FILT'R SOFT MATTE LONGWEAR FOUNDATION || NAJBARDZIEJ NAGŁOŚNIONA NOWOŚĆ ROKU 2018 ?

Marka Fenty Beauty by Rihanna na dobre zagościła w Polsce, produkty dostępne są od września 2018 r. w perfumerii Sephora. Jak to zwykle bywa, już na początku września zalała nas fala recenzji, najczęściej pozytywnych, produktów Rihanny. W pewnym momencie, miałam wrażenie, że gdzie nie zajrzę, czy to na blogi czy kanały na youtube wszędzie widzę produkty Fenty, Fenty, Fenty! Zewsząd dochodziły do mnie salwy pochwalne, w szczególności zachwytom nad podkładem nie było końca. Postanowiłam i ja spróbować.


FENTY BEAUTY PRO FILT'R SOFT MATTE LONGWEAR FOUNDATION || PHOTOSHOP W BUTELCE?


Zacznijmy od opakowania, które budzi troszkę kontrowersji, jednym się podoba, inne uważają je za kiczowate. Podkład zamknięty jest bowiem w wąskiej buteleczce z chromowanego szkła, która zaopatrzona jest w mało elegancką, kiczowatą, białą, plastikową nakrętkę. Nakrętka owa, budzi niesmak wśród wielbicielek "ładnych rzeczy". Ja się z tym poniekąd zgadzam, gdyż płacąc prawie 140 zł oczekujemy czegoś więcej, tym bardziej, że marka promuje się na ekskluzywną.


Soft Matte Longwear Foundation, to podkład długotrwały, o matowym wykończeniu, jak zapewne już wiecie, produkt dostępny jest aż w 40 odcieniach, więc zdecydowanie każda z nas znajdzie swój odcień idealny. Uważam, że jest to jego niebywały atut, ja zdecydowałam się na numer 120, jest to bardzo jasny, moim zdaniem neutralny, dobrze wyważony beż. Nie ma w nim przesadnych żółtych tonów, dzięki czemu, jeśli chodzi o odcień, jest dla mnie idealny w okresie zimowym. Podkład reklamowany jest jako Photoshop w butelce, ma zmiękczać, wygładzać, niczym słynne filtry z Instagrama. Pro Filt'r to podkład kryjący ( krycie można budować) o matowym wykończeniu.


APLIKACJA, EFEKT I TRWAŁOŚĆ 


Podkład ma, powiedziałabym, standardową konsystencję, nie jest zbyt wodnisty czy lejący jednak nie jest to produkt gęsty. Ot, przeciętniaczek. Jak w przypadku większości podkładów, tak i w tym przypadku, postawiłam na aplikację za pomocą zwilżonej gąbeczki, aktualnie Wibo, która sprawdza mi się świetnie. Przede wszystkim uważam, że nie jest to podkład łatwy w aplikacji, trzeba pracować z nim szybko, najlepiej nakładać go partiami. Gdy źle go rozłożycie, zostawicie smugi, które zastygną, niestety, będzie Wam bardzo ciężko to naprawić. Produkt jest faktycznie długotrwały, po zastygnięciu i przypudrowaniu utrzyma się na twarzy dobre 12 godzin, w tym czasie możecie rozmawiać przez telefon, przytulać się czy nosić szalik, możecie być pewne, że nic się z nim nie stanie. Po około 8 godzinach wymaga odciśnięcia w strefie T. Podkład bardzo dobrze łączy się ze skórą, fajnie dopasowuje i wtapia. Z odległości buzia wygląda znakomicie, koloryt jest wyrównany, cera wydaje się być idealna i nieskazitelna. Pro Filt'r daje efekt matu, jednak nie jest to mat bezwzględny i płaski. Produkt wyjątkowo dobrze utrzymuje resztę makijażu, róż, bronzer czy rozświetlacz, wszystko pozostaje na swoim miejscu do końca dnia.


Po zastygnięciu podkład oksyduje, trzeba koniecznie wziąć to pod uwagę podczas doboru koloru. Osobiście uważam to, za duży minus, powiedzmy ekskluzywnego, produktu. Biorąc pod uwagę cenę, nie wyobrażam sobie zamawiania go w ciemno przez internet, trzeba przejść się do Sephoty, poprosić o próbkę i na spokojnie obejrzeć go w domu, w naturalnym świetle.

A JEDNAK NIE JEST TAK RÓŻOWO...


Mimo wielu zalet, podkład nie trafi do grona moich bezwzględnych ulubieńców. Owszem cenię go za długotrwałość i to jak wygląda z daleka, jednak mam wobec niego kilka uwag. Przede wszystkim, mam wrażenie, że jest to produkt wymagający i aby wyglądał ładnie, muszę dołożyć wielu starań. Po pierwsze, dobra baza wygładzająca tam gdzie mam zmarszczki i linie mimiczne, rozświetlająca na resztę twarzy. Po drugie, solidna pielęgnacja i peeling aby usunąć suche skórki, podkład potrafi, w moim przypadku,wejść w zmarszczki i podkreślić nierówności skóry oraz rozszerzone pory. Mam również wrażenie, że początkowo, zwłaszcza z bliska wygląda ciężko i sucho, dlatego zawsze stosuję mgiełki, które znoszą nieco ten efekt. Na zakończenie dodam, że niestety ale czasem potrafi w strefie T, zrobić niezłe ciacho, choć nie dzieje się tak zawsze.



Myślę, że jest to podkład kapryśny i w moim przypadku, wymagający. Osobiście lepiej sprawdza mi się np. podkład Too Faced Peach Perfect Foundation, który również jest matujący i długotrwały. Dodatkowo sądzę, że posiadaczki cery suchej czy dojrzałej nie będą z niego zadowolone, gdyż podkład potrafi wyglądać ciężko, wchodzić w rozszerzone pory czy załamania. Jeśli zastanawiacie się nad zakupem, myślę, że najrozsądniejszym wyjściem, będzie próbka, najlepiej solidna. Wówczas przekonacie się, po pierwsze jaki kolor wybrać, po drugie, zdecydujecie, czy formuła Wam odpowiada. Ja drugi raz bym się na niego nie zdecydowała.

Jestem ciekawa jak Wy oceniacie podkład Fenty Beauty? Dajcie znać czy przypadł Wam do gustu czy, tak jak Ja, jesteście nim nieco rozczarowane. 

MAKE-UP DLA MŁODEJ MAMY || SPRAWDZONE KOSMETYKI DO SZYBKIEGO MAKIJAŻU

11/22/2018

MAKE-UP DLA MŁODEJ MAMY || SPRAWDZONE KOSMETYKI DO SZYBKIEGO MAKIJAŻU

Odkąd moja urocza córeczka przyszła na świat, wszystko stanęło na głowie. Nie mam już tyle czasu co kiedyś, nie mogę pozwolić sobie na godzinne przesiadywanie przy toaletce, bawienie się makijażem czy próbowanie w ciemno nowości. Dziecko, które mało śpi w ciągu dnia ( w nocy z resztą też) potrafi wiele namieszać. Musiałam nauczyć się malować szybko i sprawnie, jednak oprócz wprawnej ręki, ważne jest aby sięgać po sprawdzone kosmetyki. Uwierzcie mi, takie pewniaki ułatwiają życie, do tego porządek na biurku, wszystko w zasięgu ręki i nawet przy markotnym dziecku, jesteście w stanie zrobić ładny make-up.


DOBRA BAZA TO PODSTAWA! || BAZA, PODKŁAD, KOREKTOR

Podstawą mojego makijażu, oprócz pielęgnacji, jest dobra i sprawdzona baza pod makijaż. Nie ukrywam, że mam ich kilka, jednak w sytuacji gdy zależy mi na czasie, moja ręka automatycznie zmierza w kierunku tej od Smashbox. Photo Finish Radiance Primer, to wyjątkowy produkt, baza rozświetlajaco-wygładzająca z kwasem hialuronowym, świetnie przygotowuje cerę. Daje efekt lekkiego glow, znosi zmęczenie, rozświetla, wygładza a jednocześnie reguluje wydzielanie sebum. Zauważyłam, że praktycznie każdy podkład wygląda na niej świetnie. Kolejnym istotnym produktem w szybkim makijażu, jest dobry podkład. Musicie wybrać taki, którego jesteście pewne na 100 %, warto wcześniej, gdy macie więcej wolnego czasu wypróbować kilka fluidów, zobaczyć jaki efekt dają na Waszej cerze, jak się zachowują i jak długo się utrzymują.


Ja w pogotowiu mam 3 podkłady, których używam zamiennie, w zależności jaki efekt chce uzyskać. Mowa o drogeryjnym kremie BB Bourjois w odcieniu 01, Dior Backstage Face & Body Foundation w odcieniu 1N oraz Estee Lauder Double Wear Light w odcieniu 0.5. Każdy z tych produktów zachowuje się inaczej na mojej buzi oraz ma inne wykończenie. Po krem BB sięgam gdy nie zależy mi na powalającej trwałości, raczej kiedy moje wyjście ogranicza się do sklepu lub gdy zwyczajnie, chcę wyglądać jak człowiek chodząc po domu. Dior Face & Body to mój ulubieniec od ładnych kilku miesięcy, podkład który jest, a którego kompletnie nie widać. Szybki w aplikacji, lekki, świetnie dopasowujący się do cery a przy tym zastygający o dobrej trwałości. Wybieram go gdy stan mojej cery jest dobry a ja mam ochotę na  coś lekkiego i długotrwałego. Jestem go pewna, bo wiem, że zawsze wygląda świetnie! Ostatni typ, czyli Estee Louder Double Wear Light, to podkład cięższy, o lepszym kryciu, które można budować. Wybieram go, gdy szykuje się nam jakieś wyjście.


Mając dziecko nie śpię za wiele, więc nie wyobrażam sobie dnia bez dobrego korektora. Od jakiegoś czasu uwielbiam produkt Maybelline Fit Me! w kolorze 20 oraz 10. Korektor jest dobrze kryjący, ma przyjemna konsystencję a co najważniejsze, nie przesusza i nie wchodzi w zmarszczki. Lekko przypudrowany, utrzymuje się na mojej twarzy wiele godzin, kolory 20 oraz 10, mają lekko żółte oraz brzoskwiniowe tony, dzięki czemu w mgnieniu oka niwelują niechciane zasinienia. Przyznam się, że od pewnego czasu odchodzę od mocno jasnych, porcelanowych, rozświetlających korektorów, zauważyłam, że do niwelowania moich cieni, lepiej sprawdzają się produkty o lekko żółtym czy brzoskwiniowym odcieniu.


Jeśli chodzi o utrwalenie makijażu, od jakiegoś czasu, odruchowo sięgam po puder MAC Mineralize Skin Finish w odcieniu Light. Produkt lekki, świetnie utrwala makijaż ale go nie obciąża, dobrze zgrywa się z różnymi podkładami a dzięki temu, że jest tak drobno zmielony, sprawdza się również pod oczy.  Tańszą, ale równie fajna opcją, jest puder rozświetlający firmy Inglot, który dość długo leżał nieużywany w szufladzie, jednak od pewnego czasu wrócił do łask. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że odkryłam i zakochałam się w nim na nowo, gdyż daje piękny efekt obudzonej, wygładzonej i promiennej cery.



NIE MASZ CZASU? POSTAW NA SZYBKIE MODELOWANIE TWARZY || TOO FACED SWEET PEACH GLOW PALETTE


Przyznam szczerze, że o ile mogę darować sobie cienie i wymyślne malowanie oczu, tak nie wyobrażam sobie pozostawić " płaską " twarz. Uważam, że tuż po dobrej "bazie", modelowanie twarzy jest kluczem do dobrego, zdrowszego wyglądu. Odkąd muszę liczyć się z czasem, stawiam na produkty kompaktowe, takim rozwiązaniem jest dla mnie paleta firmy Too Faced Sweet Peach Glow. Produkt zawiera róż, bronzer oraz rozświetlacz, które utrzymane są w takiej samej tonacji, co jest szalenie istotne gdy się śpieszycie. Nie muszę zastanawiać się, który róż będzie pasował do użytego bronzera, tak samo sprawa ma się z rozświetlaczem. Jest to duże ułatwienie, wszystkie produkty macie w jednej paletce, dzięki czemu pomija się etap szukania i wertowania toaletki. Kolory, myślę, że są dość uniwersalne, nie jest to do końca ciepła  paleta. Lubię ją przede wszystkim za piękny, rozświetlony efekt, który dają zawarte w niej pudry, twarz nabiera blasku i zdrowego wyglądu. Na uwagę zasługuje róż, który ma lekko brzoskwiniowy odcień, dzięki czemu genialnie zdejmuje z twarzy zmęczenie. Sweet Peach Glow, jest dla mnie również kosmetykiem wielofunkcyjnym, w codziennym makijażu, nie ograniczam użycia jej jedynie do modelowania twarzy a również wykorzystuję ją, do lekkiego podkreślenia oka. Taki zabieg trwa dosłownie chwilę ale dzięki niemu oko nabiera głębi i wyrazu. 



OPRAWA OKA || ETAP, KTÓREGO NIE MOŻNA POMINĄĆ


Kolejnym istotnym etapem, który zajmuje mało czasu a zmienia wiele, jest podkreślenie brwi oraz rzęs. O ile, nie macie henny lub makijażu permanentnego, nie zapominajcie o brwiach, są one rama twarzy,, elementem, który rzuca się w oczy i diametralnie zmienia każdy makijaż. Gdy mam mało czasu, odpuszczam precyzyjne malowanie, stawiam na delikatne podkreślenie naturalnych włosków. Z pomocą przychodzi mi żel do brwi firmy Inglot oraz paletka pudrów od Bell. Śmiało mogę powiedzieć, że są to produkty genialne i niezawodne, żel z Inglota nadaje kolor oraz utrzymuje włoski w odpowiednim położeniu, pudry z Bell maja tak dobrane odcienie oraz pigmentacje, że praktycznie "brwi robią się same".  



C
o do makijażu oka, gdy nie mam czasu totalnie schodzi na rugi plan, jednak gdy powiedzmy, wiem że me dziecię wytrzyma dodatkowe 2 minuty, aplikuję na powiekę genialny cień w kredce od Sephora. Lubię cienie w kremie czy też w kredce, cenię je właśnie za tą szybkość i łatwość aplikacji. Kilka ruchów, roztarcie palcem, nieco bronzera w załamaniu i gotowe. Jeszcze tylko tusz i mogę wychodzić.


Tusz do rzęs jest sprawą bardzo indywidualną, ja przerobiłam wiele maskar, które u innych dawały świetne efekty, natomiast u mnie się nie sprawdzały, dlatego nie będę polecała niczego konkretnego. Ja mam swoje trzy ulubione tusze, które na moich rzęsach wyglądają dobrze, jednak najczęściej sięgam  po Too Faced Better Than Sex Mascara, aktualnie w wersji wodoodpornej. Wcześniej nie widziałam potrzeby wydawania fortuny na maskarę, jednak odkąd ją mam, rozumiem jej fenomen. Jest to tusz, który zdecydowanie potrafi podrasować i wyciągnąć wiele, nawet z lichych rzęs.




Jestem ciekawa jak wygląda Wasz szybki makijaż! Dajcie koniecznie znać, po co sięgacie najczęściej, gdy zależy Wam na czasie!

BLACK FRIDAY W SEPHORA || CO WARTO KUPIĆ || TOP 10

11/18/2018

BLACK FRIDAY W SEPHORA || CO WARTO KUPIĆ || TOP 10

Black Friday już niebawem ( ostatni piątek listopada), czas na zestawienie, moim zdaniem, najbardziej uniwersalnych, kultowych i wartych zakupu kosmetyków dostępnych w Sephora. Wszystkie produkty są wysokiej jakości, dają cudowny efekt na twarzy, mają szykowne opakowania i zdecydowanie warte są każdej złotówki! Postanowiłam pokazać Wam moje top 10 kosmetyków dostępnych w perfumerii Sephora, które solidnie sprawdziłam, uwielbiam, sięgam po nie z ogromna przyjemnością a z jeszcze większa do nich wracam. Nie przedłużając, zaczynamy!

1. Paleta Too Faced Sweat Peach Glow

Kosmetyk, który jest moim numerem jeden od chwili, gdy tylko wpadł w moje ręce. Powiem szczerze, gdy pierwszy raz zobaczyłam go w Sephora, nie byłam nim zainteresowana, kolory wydały mi się za ciepłe. Nic bardziej mylnego! Paleta idealna do jasnej karnacji, wydaje się być typowo letnia, jednak ja używam jej cały czas, mimo że za oknem szaruga. Kolory są idealnie wyważone, sprawiają, że policzki są tak całuśne, że ciężko oderwać od nich wzrok.

2. Photo Finish Radiance Primer

Aktualnie jestem wręcz zakochana w tej bazie, co jest dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyż zawsze wybierałam te mocno matujące. Photo Finish Radiane Primer, to baza rozświetlająco-wygładzająca z kwasem hialuronowym. Ma ona wiele zalet, oprócz wygładzania, dawania subtelnego, eleganckiego glow, świetnie nawilża a jednocześnie kontroluje wydzielanie sebum. Bazę można nakładać solo, pod podkład lub zmieszać z fluidem, zmieniając tym samym jego wykończenie na bardziej świetliste. Produkt niezwykle wydajny i komfortowy w noszeniu, diametralnie poprawia wygląd podkładów, nawet te najbardziej oporne fluidy wyglądają na niej świetnie.


3. Rozświetlacz w płynie Becca Shimmering Skin Perfector

Wszędzie głośno o pudrowych rozświetlaczach marki Becca, natomiast jakoś mało mówi się o ich płynnych odpowiednikach...a szkoda, bo są rewelacyjne i warte uwagi. Mój jest w kultowym odcieniu Moonstone, piękne blade złoto. Kolor, który pasuje większości a szczególnie polubią go te z Was, które mają jasną karnację. Na twarzy daje efekt eleganckiego i szykownego rozświetlenia. Produkt idealnie łączy się z różnymi podkładami, nie odcina się a przepięknie wtapia się w cały make-up.


4. Too Faced Shadow Insurance Original | baza pod cienie

Rzecz błaha, mogłoby się wydawać- nieistotna, a jednak jak potrzebna! Odkąd używam tej bazy pod cienie, doszłam do wniosku, że nawet słabe produkty zyskują na jakości. Baza jest genialna, po pierwsze, przedłuża trwałość cieni, wydobywa głębię pigmentu, sprawia, że produkty się nie rolują, nie bledną a makijaż wytrzymuje cały dzień. Bazę docenią zwłaszcza posiadaczki przetłuszczających się powiek oraz oczu, których budowa sprzyja rolowaniu się cieni.

5. Korektor o wysokim poziomi krycia Sephora Collection | 20 Cream

Produkt niepozorny. O ile w większości, omijam produkty marek własnych, tak ten korektor to prawdziwy hit! Świetna pigmentacja, idealna, kremowa konsystencja, szeroki wachlarz kolorów, dobra wydajność i łatwość aplikacji. Korektor bardzo dobrze zakrywa cienie pod oczami, rozświetla i optycznie wygładza skórę. Cenię go za trwałość, fakt iż nie przesusza okolicy oka oraz nie podkreśla zmarszczek, sprawia, że sięgam po niego dzień w dzień.


6. NARS Sheer Glow | rozświetlający podkład kryjący

Czy podkład może być jednocześnie rozświetlający i kryjący? Jak najbardziej tak! z NARS Sheer Glow to możliwe. Fluid o przyjemnej, dość lekkiej konsystencji, dobrym, średnim kryciu, które można budować, dający efekt rozświetlonej i promiennej cery. Sprawdzi się świetnie w przypadku skóry suchej jak i mieszanej, nie podkreśla zmarszczek ani rozszerzonych porów, tworzy woal, który optycznie wygładza cerę. To wszystko zamknięte w eleganckiej, szklanej buteleczce. Czego chcieć więcej? Moim zdaniem jest to must have, który warto upolować podczas promocji. 


7. Podkład Dior Backstage Face & Body Foundation

Podkład, który skradł moje serce. Jeśli tak jak ja, cenicie sobie naturalność, lekkość a zarazem szukacie produktu długotrwałego- to jest to! Fluid ma lejącą konsystencję, daje lekkie krycie, które na upartego można budować. Najbardziej cenę go za efekt "drugiej lepszej skóry", gdyż jest to podkład którego nie widać a sprawia, że buzia wygląda o niebo lepiej. Idealny na wiosnę i lato, przetrwa nawet wysokie temperatury i zapewni wam niesłychany komfort, również w upały.

8. Podkład Estee Louder Double Wear

Długo zastanawiałam się czy umieścić go w zestawieniu i doszłam do wniosku, że trzeba, bo jest to klasyk, który warto mieć. Podkład kultowy, zastygający, o przedłużonej trwałości. Krycie, wbrew powszechnej opinii, nie jest wcale tak mocne, jedna warstwa nie zakrywa wszystkiego, jednak można je spokojnie zbudować do pełnego. Fluid ślubny, na imprezy i specjalne okazje, przetrwa wszystko, powódź i trzęsienie ziemi, całonocne tańce mu nie straszne. Czy ma wady? Owszem, po pierwsze  jest ciężki i może przesuszać, dobra pielęgnacja i baza to podstawa, dodatkowo trzeba się go nauczyć, oswoić, wypracować swoją technikę aplikacji i utrwalania, a wówczas będziecie z niego mega zadowolone!


9. Too Faced Natural Eyes | paleta cieni do powiek

Nieco zapomniana, wręcz przyćmiona przez słynne "czekoladki", a tak przepiękna! Zarówno opakowanie, design, detale, formuła cieni jak i same odcienie, wszystko jest w niej cudowne. Paleta może wydać się nudna, jednak moim zdaniem, wcale tak nie jest, mamy tu bowiem pięknie wyważone odcienie brązu, beżu jak i kilka "smaczków", które zmienią nudny makijaż w coś niesamowitego. Przede wszystkim, jest to produkt z klasą, i taki makijaż nią stworzycie, elegancki, szykowny i wyważony. 


10. Benefit Hoola oraz Hoola Lite

Produkty kultowe, wszystkim dobrze znane, które po prostu trzeba mieć. Klasyczna Hoola, to bronzer w raczej neutralnym odcieniu mlecznej czekolady. Wiele osób twierdzi, że jest to kolor chłodny, ja osobiście się z tym nie zgodzę, na mojej jasnej cerze, potrafi czasem wpadać w ciepłe tony. Hoola Lite, to jego jaśniejsza wersja, gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy, pomyślałam, to jakiś żart, jak bronzer może być tak jasny. A własnie, że może i sprawdza się świetnie! Dlaczego umieszczam je razem w zestawieniu? Uważam, że razem tworzą wspaniały duet! Hoola Lite służy mi za kontur, który następnie większym pędzlem ocieplam przy użyciu klasycznej wersji. Efekt jest mega!



Dajcie znać jakie są Wasze ulubione kosmetyki z Sephory! Jestem bardzo ciekawa co polecacie!


Copyright © 2017 AnnaBlog